A po takim spotkaniu, jak ten przegrany z PGE GKS Bełchatów, koroniarze postawili na cięższe treningi, zamiast na przyjemności, dzięki którym mogliby odreagować ową porażkę. Wprawdzie w ostatnich zajęciach nie uczestniczyli Cezary Wilk oraz Jacek Kiełb, którzy wyjechali na zgrupowania kadr młodzieżowych, a także narzekający na kontuzje Paweł Buśkiewicz i Łukasz Nawotczyński, to jednak ci, co brali w nich udział, umotywowani słowami trenera wylewali na zielonej murawie ostatnie poty. I nie odstawiali nóg.
Do szczególnie ciekawej sytuacji doszło we wtorek, kiedy impulsywnego Nikolę Mijajlovicia musiał zrugać na treningu trener Motyka. Serba, który dość niedawno pojawił się w Kielcach i zdążył zyskać już sympatię kibiców Korony, szczególnie zabolała przegrana w Bełchatowie. Upust emocjom chciał dać podczas ćwiczeń, ale szkoleniowiec kielczan szybko przywołał swojego podopiecznego do porządku.
Sportowa złość, jaka panuje obecnie w Koronie, nie jest jednak zjawiskiem negatywnym. Drużyna jest wyjątkowo zmobilizowana, a sami piłkarze wierzą, że dwutygodniowa przerwa na mecze reprezentacji dobrze im zrobi. - Spróbujemy ten czas wykorzystać dla siebie jak najlepiej. Wiemy, na co nas stać, wiemy, o co gramy, trzeba po prostu robić swoje - mówi Radosław Cierzniak, bramkarz kieleckiego zespołu.
Działacze Korony postanowili wypełnić tę "dziurę" czasową, organizując towarzyskie spotkanie z Cracovią Kraków, które odbędzie się 10 października o godz. 17:00 najprawdopodobniej na głównej płycie nowego stadionu.
Kielczanie mogą dodatkowo cieszyć się z wyjątkowego szczęścia. Losowanie 1/8 finału Pucharu Polski wskazało im za przeciwnika zespół Dolcanu Ząbki. Spotkanie rozegrane zostanie 27 lub 28 października.