Dominik Senkowski: Jak pan ocenia spotkanie z Łódzkim Klubem Sportowym i dlaczego tak źle się ono dla was potoczyło?
Tomasz Feliksiak: Spotkanie, zanim się zaczęło, już się skończyło. Mieliśmy plan taktyczny ustalony przez trenera, ale upadł on na samym początku. W pierwszych minutach straciliśmy trzy bramki. Nie wiadomo było, co robić przy stanie 3:0 dla gospodarzy; czy atakować, czy bronić się, by nie stracić kolejnych bramek.
Jak można wytłumaczyć tak słabą postawę zespołu na wyjazdach?
- Trudno to wytłumaczyć. Odkąd jestem w Zniczu, zdobywaliśmy sporo punktów na wyjazdach, a w tej chwili gdzie nie pojedziemy, to wszyscy mówią, że Znicz tam przegra. Trudno się z nimi nie zgodzić jak na razie. Zdobyliśmy na wyjazdach tylko jeden punkt.
A jak układa wam się współpraca z trenerem Kalinowskim?
- Trener Kalinowski pracuje od niedawna, jestem pod wrażeniem jego pracy. Poukładał wszystko w szatni. Treningi i podejście zawodników są lepsze niż były.
Ten sezon nie jest dla was na razie dobry i dodatkowo dochodzą liczne kontuzje wśród graczy. Na co więc jeszcze liczycie?
- Musimy zdobyć teraz kilka punktów, by się nie okazało, że jesteśmy blisko kreski, bądź znajdujemy się pod nią. Inaczej runda wiosenna będzie nerwówką. Wiadomo, że ostatnio graliśmy o awans i było fajnie, nie musieliśmy się martwić o strefę spadkową. Nie chcielibyśmy wiosną martwić się o pozostanie w I lidze. Nie chcemy, aby widmo spadku zajrzało nam w oczy.
Czy jest szansa na to, że w tym sezonie zobaczymy jeszcze stary dobry Znicz?
- Myślę, że w niektórych meczach wyglądało to nieźle. Na przykład w Górnikiem Zabrze, szczególnie w pierwszej połowie. Graliśmy dokładnie i z zaangażowaniem. W drugiej połowie stanęliśmy.
Jak bardzo w zespole odczuwalny jest brak kontuzjowanych zawodników?
- Trochę ich brakuje, gdyż przez to jest mniejsza konkurencja w zespole. Gdy jest 20 ludzi, wszyscy martwią się, by zagrać, a teraz jest inaczej. To nie jest tak, że ktoś się nie przykłada, ale zawodnik bez konkurencji zawsze czuje się luźniejszy.
W najbliższym spotkaniu gracie z Wartą Poznań. Co może pan powiedzieć o przeciwniku?
- Mam tam sporo kolegów z czasów, gdy występowałem w Zawiszy Bydgoszcz. Nieźle grają, ale wiadomo, że I liga jest taka, że każdy może wygrać z każdym. Przeważnie zespoły grają dobrze u siebie, a słabiej na wyjazdach. Liczymy na to, że Warta nie zagra tak dobrze, jak u siebie. My musimy zaprezentować się z jak najlepszej strony i szukać punktów, bo inaczej może być trudno.
Na koniec zapytam o reprezentację. Jak pana zdaniem spisze się ona w ostatnich meczach eliminacyjnych z Czechami oraz Słowacją i kogo by pan widział na stanowisku selekcjonera?
- Gdybym ja miał wybierać, to wolałbym, aby Franciszek Smuda został selekcjonerem. Trener Majewski powołał wielu nowych zawodników i, jak wiadomo, każdy będzie chciał się pokazać. Myślę, że faworytami w nadchodzących meczach nie jesteśmy, ale to akurat powinien być nasz atut.