Kadrowicz dzwonił do premiera?! Borek ujawnia nowe fakty ws. afery premiowej

Kiedyś byli wrogami. Piłkarz zwrócił się do Pelego

Afera premiowa, która wybuchła po artykule WP SportoweFakty, wstrząsnęła polskim środowiskiem piłkarskim. Polscy piłkarze z państwowych pieniędzy mieli otrzymać 30 lub 50 milionów złotych. Taką obietnicę złożył Mateusz Morawiecki.

Dużo krytyki spadło na selekcjonera reprezentacji Polski, Czesława Michniewicza. To właśnie on spotkał się z premierem już po mundialu.

Niejasna pozostaje jednak rola samych zainteresowanych - piłkarzy. Ci zgodnie milczą. Zdenerwowało to Mateusza Borka, który ujawnił, że sami piłkarze mieli dzwonić do premiera ws. pieniędzy z państwowego budżetu. Skierował do piłkarzy jedno ważne pytanie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: show polskiego bramkarza. Zobacz, co zrobił na treningu

- Usłyszałem, że przelew miał iść jeszcze błyskawicznie przed spotkaniem z Francją z konta państwowego. Czy prawdą jest, że któryś z czołowych piłkarzy kadry po meczu z Argentyną, pchnięty jakoś przez grupę, jeszcze raz zadzwonił do premiera, by potwierdzić czy na pewno to, na co się umówili, będzie wypłacone? - wyjawił.

- Obecnie to tajemnica poliszynela, ponieważ wszyscy piłkarze patrzą, kto zostanie następnym trenerem i chciałby wystąpić w kolejnych eliminacjach oraz na następnym turnieju - dodał.

Dziennikarz był także zirytowany milczeniem Polaków, z Robertem Lewandowskim na czele.

- To śmieszne, jak wygląda komunikacja reprezentantów z kibicami. Nie wiem, dlaczego Robert Lewandowski udziela wywiadów "Kickerowi", "Mundo Deportivo" czy "Sky", a nie doczekałem się dużego, treściwego, szczegółowego wywiadu w Polsce - poza pytaniami ogólnymi, gdzie wypowiedział się dla Onetu. Nie wiem dlaczego, poza Krychowiakiem dla Meczyków, nie wypowiada się Szczęsny i reszta zawodników - powiedział Borek w programie "Moc Futbolu".

Czytaj więcej:
Fani Bayernu nie zapomnieli tego Lewandowskiemu. Padły złośliwe słowa