Jak informuje "Bild", ośrodek treningowy w Dosze musiał zostać zamknięty w sobotę wieczorem w trybie pilnym ze względu na niebezpieczną sytuację. W skrzynce elektrycznej blisko placu pojawił się pożar. Doprowadziło to do powstania dużej ilości dymu i ogromnego niebezpieczeństwa.
Piłkarze wówczas już nie byli obecni na boisku, ale widzowie i dziennikarze znajdowali się na trybunach i w ich okolicach. Tymczasem służby porządkowe na miejscu podkreślały, że było ryzyko wybuchu skrzynki.
Publiczność oraz reporterzy musieli opuścić teren natychmiast po zaleceniu tego przez slużby porządkowe. Ośrodek treningowy został zamknięty na czas nieokreślony. Obecnie nie jest jasne, czy incydent wpłynie na zajęcia Bayernu w ciągu najbliższych kilku dni.
"Bild" podkreśla, że piłkarze mieli sporo szczęścia, że nie przebywali wówczas na boisku. Jak na razie Bawarczycy nie mają łatwego życia w Katarze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo po transferze Ronaldo. Zobacz, co się działo na meczu
Tuż po przyjeździe Bayernu na zgrupowanie w Dosze spadła duża ilość wody i niektóre obiekty treningowe nie nadawały się do użytku. Dyrektor sportowy klubu Hasan Salihamidzić zwraca uwagę, że boiska ponownie są w idealnym stanie, a odpowiednie osoby pilnują wszystkich kwestii bezpieczeństwa.
Bayern Monachium ma pozostać w Katarze do 12 stycznia. Pierwszy mecz ligowy po przerwie podopieczni Juliana Nagelsmanna mają rozegrać 20 stycznia. Wówczas na wyjeździe zmierzą się z RB Lipsk.
Czytaj także:
Kto zagra zamiast Lewandowskiego? Xavi dokonał wyboru