Skandal we Francji. Poważne oskarżenia

Prezes francuskiej federacji piłkarskiej został zawieszony. Najpierw obraził Zidane’a, potem został oskarżony o molestowanie, w końcu interweniowała minister sportu. Francuzi są w szoku.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Didier Deschamps i Noel Le Graet Getty Images / Lionel Hahn / Na zdjęciu: Didier Deschamps i Noel Le Graet
- On nigdy nie patrzył na mnie jak na agenta, tylko jak na cukierka. Mówiąc wulgarnie, widział mnie jako dwie piersi i pupę - wyznała w wywiadzie z L'Equipe Sonia Souid, agentka piłkarska. I pokazała treść SMS-ów, w których prezes pisał do niej: "Czy jesteś dostępna jutro wieczorem? Nalegam" albo "Tęsknię za tobą". Te słowa oburzyły Francję i ostatecznie zburzyły pomnik Noela Le Graeta, który od 2011 roku był prezesem francuskiej federacji piłkarskiej (FFF). Sprawa molestowania seksualnego ciągnie się za nim od tygodni. Ministerstwo sportu zleciło audyt.

Jednocześnie działacz zszokował kraj słowami o piłkarskiej legendzie. Kiedy Zinedine Zidane był przymierzany do roli selekcjonera reprezentacji Francji, Le Graet odpowiedział, że nawet nie odebrałby telefonu od niego, gdyby zadzwonił z ofertą objęcia kadry.

O sytuacji we francuskiej federacji i skandalach doświadczonego działacza opowiada w rozmowie z WP SportoweFakty Rafał Dębiński, ekspert Canal+ i były piłkarz, który grał we Francji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo po transferze Ronaldo. Zobacz, co się działo na meczu
Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Wydawało się, że nikt w Europie nie przebije polskiej afery premiowej. Tymczasem Noel Le Graet, który rządził francuską federacją 12 lat, został zawieszony w atmosferze skandalu. Co przelało czarę goryczy?

Rafał Dębiński, ekspert Canal+: Były to słowa o Zidanie. Kwestia molestowania seksualnego jest w toku, ministerstwo sportu już wcześniej zamówiło w tej sprawie audyt, a efekty poznamy pewnie pod koniec miesiąca. Ta sprawa nie zaczęła się nagle. Wszystko nabrało rozpędu po wywiadzie Le Graeta, który powiedział, że nie interesuje go, co będzie robił Zinedine Zidane i nawet gdyby zadzwonił, to nie odbierze od niego telefonu. Te dwa cytaty wzburzyły Francuzów. Zareagował nawet Kylian Mbappe, który napisał, że Zidane to Francja i należy mu się ogromny szacunek. Piłkarz w pewien sposób uderzył w swojego szefa, prezesa federacji. To musiało wywołać burzę i sprawiło, że zwołano w środę rano nadzwyczajny zarząd. Jego efektem jest czasowe odsunięcie Le Graeta od pełnienia funkcji prezesa, choć formalnie pozostanie nim do podania wyników audytu.

Według RMC Sport w sprawie Le Graeta interweniował sam Emmanuel Macron.

Dotychczas Macron i Le Graet świetnie się ze sobą rozumieli. Podejrzewam jednak, że po ostatnich wydarzeniach prezydent kraju zdystansował się od prezesa. Bardzo ważną kwestią jest też to, że równocześnie w L'Equipe pojawił się wywiad z Sonią Souid. Agentka oskarża Le Graeta o molestowanie. Pokazała jego SMS-y i sama określiła, że prezes widział w niej "tylko piersi i tyłek". Nie wiem, czy to przypadek, że wszystko zbiegło się w jednym momencie i szambo wylało.

Jakie były relacje Le Graeta z Zidanem przed ostatnim głośnym wywiadem?

Le Graet nigdy nie był zwolennikiem Zidane'a jako trenera kadry. Już wiosną tego roku pytano go o potencjalnych następców Didiera Deschampsa. Prezes podkreślał, że czuje się bezpiecznie, kiedy Deschamps jest trenerem. To zrozumiałe. Mieli dobre relacje, a trener był gwarantem świetnych wyników. Za jego kadencji Francja była w finale mistrzostw Europy, dwa razy w finale mundialu i raz zdobyła mistrzostwo świata. Jednak pozycja Deschampsa przed mundialem osłabła - Francja na ostatnim Euro odpadła ze Szwajcarią, a przed mistrzostwami z trudem utrzymała się w Lidze Narodów. I kiedy pytano wtedy Le Graeta o Zidane'a, odpowiedział: "Dlaczego Zidane?". Jednocześnie zasugerował w tej roli Christophe'a Galtiera, który był jeszcze w Nicei. Prezes wyraźnie zasugerował, że z Zidanem mu nie po drodze i nie przepada za nim.

Czy słabe relacje z byłym wybitnym piłkarzem i trenerem wpływały na opinie Francuzów o prezesie?

Le Graet zapracował na opinię wybitnego działacza piłkarskiego. Był merem miasta Guingamp  i przedsiębiorcą z sukcesami. Dzięki niemu EA Guingamp doszło do ekstraklasy i finału Pucharu Francji. W składzie był wtedy Marek Jóźwiak. To był fantastyczny wynik. Le Graet sprzeciwiał się też w latach 90. oskarżanej - i słusznie - o korupcję Marsylii Tapiego.

Jako działacz przez lata spisywał się świetnie. Wyniki sportowe i finansowe federacji są w ostatnim czasie bardzo dobre. Związek wspomógł po pandemii kluby amatorskie kwotą 100 mln euro, pod tym względem Le Graeta należy oceniać bardzo wysoko. Pogrążyły go sprawy natury obyczajowej. Powiedzenie, że władza degeneruje, się sprawdza. Myślał, że może wszystko. Jego SMS-y do Souid pokazują, że pozwalał sobie na zbyt wiele. Nie wiem, czy jest świadomy, że w obecnych czasach wreszcie nie ma na to zgody.

Czy to duży wstrząs dla francuskiej piłki?

To stopniowo narastało. Kiedy Le Graet został wybrany na kolejną kadencję, wszyscy mieli świadomość, że to będzie ostatnia. Ona kończy się za dwa lata. Zastanawiano się też, na ile przedłuży kontakt Deschampsa. Wszyscy sugerowali, że dobrze byłoby podpisać umowę na dwa lata, by nowy prezes mógł wybrać swojego selekcjonera. Tymczasem Le Graet podpisał kontrakt z Deschampsem na cztery lata.

Czy Michel Platini może zostać jego następcą?

Oczywiście. W Polsce postrzega się go jako aferzystę. Francuzi patrzą inaczej i myślę, że prawda jest pośrodku. Platini zawsze mocno kochał piłkę i wierzył w jej rozwój. Jest odpowiedzialny za wybór Kataru na gospodarza mundialu, można to różnie tłumaczyć. Był oskarżony o nieuczciwe przyjęcie dwóch milionów franków szwajcarskich, ale został uniewinniony. To najważniejsze dla Francuza, w swoim kraju jest legendą. Do czasów Zidane'a był najlepszym francuskim piłkarzem. Zdobył mistrzostwo Europy, trzy razy zdobył Złotą Piłkę. W kontekście jego kariery działacza większe zaufanie wzbudza tym, że był piłkarzem. Jest jednym z kandydatów branych pod uwagę. Choć teraz obowiązki prezesa pełni Philippe Diallo. Każdy ocenia go pozytywnie, więc też może być w stawce o fotel prezesa.

rozmawiał Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Klich związał się z nowym klubem! Rooney rozpływa się nad Polakiem
Nie poszło o pieniądze. To dlatego znany selekcjoner nie wybrał Polski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×