Kulisy transferu Saida Hamulicia. To dlatego piłkarz Stali Mielec wybrał Toulouse!

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Said Hamulić
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Said Hamulić

Przejście Saida Hamulicia ze Stali Mielec do Toulouse to największy transfer wychodzący z Ekstraklasy w tym okienku transferowym. A jak ta operacja wyglądała od kulis? Sprawdziliśmy ile klubów chciało Bośniaka i jaka była ostateczna kwota transferu.

We wtorek francuski klub Toulouse FC oficjalnie ogłosił pozyskanie Saida Hamulicia. To była formalność, bo wszystko uzgodniono już wcześniej.

A o tym, że Bośniak przeniesie się do Francji WP SportoweFakty poinformowały jako pierwsze. Więcej można przeczytać o tym TUTAJ.

Hamulić za długo więc w Ekstraklasie nie pograł, bo pojawił się w niej przed startem tego sezonu. 17 meczów, 9 goli i 4 asysty to dorobek, który sprawił, że pobyt w Polsce okazał się bardzo krótki.

A skoro o statystykach mowa, to właśnie w sporym sensie ten element zadecydował o tym, że urodzony w Holandii Bośniak trafił do Toulouse.

ZOBACZ WIDEO: On pierwszy informował o Santosie. Zdradza kulisy wyboru selekcjonera

Jak słyszymy, akurat w tym klubie bardzo mocno stawiają na zbieranie i analizę różnych danych i to jest pierwszy krok, aby zwrócić uwagę na danego gracza. A jeśli zawodnik mieści się w różnych "parametrach", to Francuzi przechodzą do kolejnych etapów, czyli bezpośredniej obserwacji, a potem do negocjacji transferowych.

Trzy koncepcje na transfer

Generalnie klubów zainteresowanych Hamuliciem było wiele. Ile dokładnie? Kto przeszedł do konkretów? I jeszcze jedno: jaki w ogóle był plan na transfer tego piłkarza?

- Mieliśmy przyjęte trzy kryteria - mówi WP SportoweFakty Roman Skorupa, menedżer Hamulicia - Pierwsza możliwość to transfer do ligi nieco lepszej niż Polska, ale pod warunkiem wyboru klubu, który ma dobrą historię sprzedażową. Tu wchodziły w grę Dania, Szwajcaria, Belgia. Tyle że finansowo nie byłoby to łatwe do przeprowadzenia. Druga opcja to kluby z lig top 5, jednak bardzo nam zależało, aby uniknąć zespołu walczącego o utrzymanie, czyli 14-18, czy 16-20. Były zapytania z tych lig, ale właśnie z takich rejonów tabeli.

Największe zainteresowanie z USA

A ostatnia opcja? Jak się okazuje najwięcej zapytań, jeśli chodzi o jedną ligę, było spoza Europy. - Tą trzecią możliwością była MLS. Tam zainteresowanie było ogromne, na żywo Hamulicia oglądało co najmniej pięć klubów stamtąd - przyznaje Skorupa.

Okazuje się, że do pewnego momentu w grę wchodziły też kluby z Ekstraklasy. - Oczywiście, czołowe polskie kluby pytały o Saida, ale to było wykonalne tak do października, listopada. Później, przy rosnącym zainteresowaniu zza granicy, ze względów finansowych transfer do innego klubu Ekstraklasy już był nierealny - wyjaśnia agent piłkarza.

Dość długo nie było wiadomo kto jest faworytem w walce o tego piłkarza, ale gdy do gry weszła Toulouse, wszystko się zmieniło. - Ten temat pojawił się pod koniec grudnia. I na końcu decyzja była taka: albo MLS, albo Toulouse. Ze względów sportowych postawiliśmy na Toulouse. Biorąc pod uwagę całą sytuację, to zapytań było kilkanaście, ofert pięć, a na końcu wszystko rozgrywało się między Francją a MLS. Warunki finansowe od klubu MLS były nawet lepsze dla Saida, ale piłkarz wybrał wyzwanie w lidze z Top 5 - tłumaczy Skorupa.

Strzelec potrzebny od zaraz

Po 19. kolejkach Toulouse zajmuje dwunaste miejsce w tabeli Ligue 1, więc spadek raczej klubowi nie grozi. Zespół ma jednak duży problem ze strzelaniem goli. Najlepszym strzelcem jest Marokańczyk Zakaria Aboukhlal, który w 19 meczach uzbierał ledwie pięć bramek. Kilku innych graczy ma po cztery trafienia.

To oznacza, że Hamulić na pewno dostanie szansę. Piłkarz, który niedługo powinien otrzymać powołanie do reprezentacji Bośni i Hercegowiny, podpisał umowę z Francuzami na 4,5 roku. A Stal? Klub pobił swój transferowy rekord, zbierając żniwa tego, że postanowiono w Mielcu dać szansę Hamuliciowi. Tu plus dla prezesa Jacka Klimka i tych, którzy brali udział w transakcji.

Transfer za niecałe 2,5 miliona euro

Ostateczna cena za Bośniaka to według naszej wiedzy nieco ponad 2,2 miliona euro, a trochę poniżej 2,5 mln. Jak wiadomo 30 procent trafi do poprzedniego klubu Hamulicia. Natomiast taki transfer ma, poza finansowym, jeszcze jeden plus dla Stali. Klub pokazał, że można się tam pokazać, wybić i iść nawet do jednej z najlepszych lig na Starym Kontynencie.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Olisadebe: Szatnia nie chciała Santosa!
Wielkie kluby chciały Kiwiora

Komentarze (0)