Po miesięcznym "bezkrólewiu" w piłkarskiej reprezentacji Polski prezes PZPN Cezary Kulesza w końcu ogłosił nazwisko następcy Czesława Michniewicza.
Wybór padł na doświadczonego Portugalczyka Fernando Santosa. - To był bardzo trudny wybór, ale dotarliśmy do celu. Przede wszystkim zależało nam na tym, żeby kolejny selekcjoner miał już doświadczenie w prowadzeniu reprezentacji - komentował wybór Kulesza.
- Patrząc na innych kandydatów, to bardzo dobry wybór, choć liczyłem, że nowym selekcjonerem zostanie Polak - przyznał w rozmowie z "Faktem" Adam Nawałka.
ZOBACZ WIDEO: Rekordowa premia dla Fernando Santosa. Stąd PZPN znalazł pieniądze
Ten od razu został też zapytany o to, czy sam miał ochotę wrócić na to stanowisko, ale odpowiedział krótko, że tematu nie było.
Co do samego Santosa, to pojawiły się natychmiast głosy, że Portugalczyk to selekcjoner "defensywny", dlatego "pasuje do naszej kadry". Jak na to zareagował doświadczony polski szkoleniowiec?
- Nikomu nie można odbierać prawa do własnej opinii, ale śmiać mi się chce, gdy coś takiego słyszę - wypalił.
Dlaczego aż taka reakcja? Nawałka wszystko dokładnie wytłumaczył. - Potrafi maksymalnie wykorzystać możliwości drużyny, a wiadomo, że zespół zawsze buduje się od bardzo solidnej organizacji gry obronnej całej drużyny. To warunek dla tych, którzy chcą zdobywać trofea - przyznał.
Nowy selekcjoner ma wprowadzić Polskę do Euro 2024. Kwalifikacje do turnieju rozpoczną się już za kilka tygodni. Trener nie będzie miał wiele czasu na pracę z zespołem. Zgrupowanie przed meczami z Czechami (24.03) i Albanią (27.03) rozpocznie się trzy dni przed tym pierwszym spotkaniem.
Zobacz także:
"Duża odwaga Kuleszy". Dudek z uznaniem o nowym selekcjonerze
Sztab Santosa odpuścił kolejkę PKO Ekstraklasy. "Obserwacja od lutego"