Agentka Haalanda podsyciła spekulacje. Padło wymowne zdanie o Barcelonie

Instagram / Instagram/Erling Haaland / Zdjęcie: Erling Haaland
Instagram / Instagram/Erling Haaland / Zdjęcie: Erling Haaland

Erling Haaland ma bardzo dobrze zaplanowaną ścieżkę kariery, o czym już kilkukrotnie wspominał. Obszernego wywiadu hiszpańskiemu dziennikowi "AS" udzieliła Rafaela Pimienta, agentka Norwega. Poruszony został między innymi temat FC Barcelony.

Erling Haaland latem zmienił klub. Po wielu miesiącach spekulacji Norweg odszedł z Borussii Dortmund. Jego nowym domem stał się klubowy ośrodek Manchesteru City. Zespół wicelidera Premier League za napastnika zapłacił zaledwie 60 milionów euro.

Właściwie po połowie sezonu wiemy już, że ta cena to była promocja. Rafaela Pimienta, agentka Haalanda uważa, że ewentualny przyszły transfer Norwega będzie oscylował w okolicach absolutnie kosmicznej kwoty.

- Na szczycie jest Neymar, za którego zapłacono 222 miliony euro... Liczby się zmieniają. Dla mnie Haaland jest wart 1000 milionów. Może nikt za to nie zapłaci, ale taki jest potencjał, który ma, kiedy przychodzi do klubu - powiedziała w rozmowie z "Asem".

ZOBACZ WIDEO: Milioner zachwycił się Łodzią. "Ktoś musi powiedzieć, że Polska nie jest dzikim krajem"

Przed transferem do City wiele mówiło się o możliwych przenosinach do Hiszpanii. Wówczas najczęściej wymienianym kierunkiem był Real Madryt. Pojawiała się także FC Barcelona, głównie ze względu na doskonałe relacje na linii śp. Mino Raiola - Joan Laporta. Do Katalonii trafił ostatecznie Robert Lewandowski.

Haaland z pewnością jest wciąż na liście życzeń FC Barcelony, jeśli chodzi o perspektywę przyszłości. Tutaj zmiana agenta gwiazdora niekoniecznie musi "Blaugranie" przeszkodzić w realizacji potencjalnej operacji.

- Zawsze powtarzam, że Laporta nie może mnie o nic prosić, jeśli chodzi o piłkę nożną. To niesprawiedliwe, ponieważ wie, że zawsze powiem mu "tak" - przyznała Pimienta w kontekście ewentualnego transferu Haalanda do Barcy, podkreślając doskonałe relacje z prezesem Barcelony.

Czytaj także:
Z mundialu będą wracać w strachu. Grozi im nawet kara śmierci
Tragedia w Katarze. Pojechał tam, by zajmować się mundialem