"Najpierw cię ignorują. Potem się z ciebie śmieją. Później z tobą walczą. Później wygrywasz" - Mahatma Gandhi oczywiście nie powiedział tego o Robercie Lewandowskim, ale ten słynny cytat dobrze opisuje drogę, którą napastnik Bayernu przeszedł w Bundeslidze. Więcej TUTAJ. Teraz sytuacja powtarza się w Hiszpanii.
Pod nieobecność "Lewego" FC Barcelona zgarnęła komplet punktów (9) i niektórym w Hiszpanii, choć działo się to w styczniu, słońce chyba za mocno przygrzało. W środę "Lewy" powrót na ligowe boiska uczcił zdobyciem 14. bramki i umościł się w fotelu lidera klasyfikacji strzelców La Ligi. A co robią hiszpańskie media?
"Prawda jest taka, że nie było z nim dobrze. (...) Nie radzi sobie z kontrolą piłki i podaniami" - pisał andaluzyjski "ElDesmarque". "Nieprecyzyjny i zaskakująco niezdarny w niektórych próbach kontroli piłki" - wbiła mu szpilę madrycka "Marca". "Lewy" mógł liczyć na ciepłe słowo tylko od katalońskiego "Sportu". Więcej TUTAJ.
Hiszpanom przydałoby się nieco edukacji historycznej. Gdyby szanowali przeszłość, a nie żyli tylko tym, co klika się "tu i teraz", wiedzieliby, że Lewandowski na ich oczach robi rzeczy spektakularne. I to nie tylko w skali Barcelony, ale całej ligi. Powinni dziękować mu za to, że są tego świadkami, a nie silić się na złośliwości.
ZOBACZ WIDEO: Milioner zachwycił się Łodzią. "Ktoś musi powiedzieć, że Polska nie jest dzikim krajem"
14 bramek po 19 kolejkach - takiego wejścia do La Ligi nie miał nawet Cristiano Ronaldo. Na tym etapie swojego debiutanckiego sezonu (2009/10) w hiszpańskiej ekstraklasie miał na koncie raptem dziewięć trafień. OK, zagrał wtedy w 12 spotkaniach, ale "Lewy" też opuścił teraz kilka kolejek. Polak strzela 0,88 gola na mecz, podczas gdy średnia CR7 w tamtym czasie to 0,75.
Dla kibiców Barcy ważniejszy jest jednak inny Ronaldo - (Brazylijczyk) Luiz Nazario de Lima. "Il Fenomeno" w pełni zasłużył na swój przydomek, bo był istnym fenomenem. Kiedy jako 19-latek trafił do Barcy, miał taki status jak dziś Erling Haaland czy Kylian Mbappe. To było lato 1996 roku. Po rozpadzie "Dream Teamu" Johana Cruyffa Katalonia potrzebowała nowego bohatera i Brazylijczyk wypełnił pustkę sercach cules.
Grał w Barcelonie tylko rok, ale sezon 1996/97 był prawdopodobnie najlepszym w jego karierze. We wszystkich rozgrywkach zdobył aż 47 bramek. To niepobity do dziś rekord, jeśli chodzi o skuteczność w debiutanckim sezonie na Camp Nou. Nikt przed Ronaldo ani nikt po nim nie zadziwił Camp Nou tak bardzo. Aż do teraz.
Po meczu z Betisem licznik trafień Lewandowskiego we wszystkich rozgrywkach wskazuje już 23. "Lewy" przebił już debiutanckie dorobki Thierry'ego Henry'ego czy Zlatana Ibrahimovicia i dorównał Davidowi Villi. A przecież sezon jest dopiero w połowie!
Debiuty najsłynniejszych napastników Barcelony od sezonu 1996/97:
Napastnik | Gole | Mecze | Gole/mecz | Sezon |
---|---|---|---|---|
Ronaldo | 47 | 49 | 0,96 | 1996/97 |
Samuel Eto | 29 | 45 | 0,64 | 2004/05 |
Luis Suarez | 25 | 43 | 0,58 | 2014/15 |
David Villa | 23 | 52 | 0,44 | 2010/11 |
Robert Lewandowski | 23 | 25 | 0,92 | 2022/23 |
Zlatan Ibrahimović | 21 | 45 | 0,47 | 2009/10 |
Thierry Henry | 19 | 47 | 0,40 | 2007/08 |
Patrick Kluivert | 16 | 38 | 0,42 | 1998/99 |
Antoine Griezmann | 15 | 48 | 0,31 | 2019/20 |
Pobicie ustanowionego przez dwukrotnego laureata Złotej Piłki rekordu wydawało się nierealne, tymczasem "Lewy" podąża czarnym szlakiem wytyczonym przez genialnego "Il Fenomeno" ćwierć wieku temu.
Ligowy dorobek obu po 19 kolejkach to 14 goli. Warto jednak wspomnieć, że Brazylijczyk zdobywał wtedy bramkę co 104 rozegrane minuty, a "Lewy" strzela co 89 spędzonych na boisku minut. A licząc wszystkie rozgrywki, też idą jednym krokiem. Po 25 występach w tamtym sezonie Ronaldo miał na koncie 23 trafień - tyle samo co teraz Lewandowski.
Jeśli Polak utrzyma dotychczasową skuteczność, to będzie miał realną szansę na pobicie rekordu Ronaldo. Barcelona ma do rozegrania 19 spotkań w La Lidze, wciąż jest też w grze w Lidze Europy i Pucharze Króla. A jeśli w pucharowych rozgrywkach dojdzie do finału, "Lewy" będzie miał aż 30 okazji na występy.
Przy jego dotychczasowej skuteczności to szacunkowo 27 kolejnych bramek dla Barcelony. Lewandowski ma więc w pościgu za Ronaldo margines błędu na wypadek słabszego dnia albo braku występu w którymś ze spotkań.
Jak widać po reakcji hiszpańskich mediów, cuda Lewandowskiego wszystkim spowszedniały, więc podkreślmy to jeszcze: Ronaldo w sezonie 1996/97 to jeden z najlepszych indywidualnie występów w historii futbolu. A teraz "Lewy", jak gdyby nigdy nic, odtwarza tamten wyczyn.
Wyczyn, po którym Brazylijczyk został nazwany "Fenomenem", a świat oszalał na jego punkcie. Fakt, że niesamowita skuteczność Lewandowskiego nie robi na nikim już takiego wrażenia, oznacza tylko, że "Lewy" stał się ofiarą własnego geniuszu.
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty