Wróciła żelazna obrona Juventusu. Poznaliśmy półfinały Pucharu Włoch

PAP/EPA / Alessandro Di Marco / Na zdjęciu od lewej: Dusan Vlahović, Adrien Rabiot i Gleison Bremer
PAP/EPA / Alessandro Di Marco / Na zdjęciu od lewej: Dusan Vlahović, Adrien Rabiot i Gleison Bremer

Stara Dama uzupełniła czwórkę półfinalistów Pucharu Włoch. W wygranym 1:0 meczu z Lazio praktycznie nie pozwoliła na zagrożenie jej bramce. Juventus zagra w następnej rundzie z Interem, a Fiorentina z Cremonese.

W tym artykule dowiesz się o:

Juventus ponosi straty w lidze włoskiej. Wstydliwe wyniki poszły w parze z punktami ujemnymi za nieprawidłowości finansowe, dlatego więcej do wywalczenia ma w pucharach. Coppa Italia to jedyna szansa na zdobycie trofeum na włoskim podwórku, a w lutym przystąpi do rywalizacji w Lidze Europy. Bianconeri zagrali z Mattią Perinem w bramce, a Wojciech Szczęsny zajął miejsce na ławce rezerwowych. Arkadiusza Milika zabrakło z powodu kontuzji i oglądał on nieciekawe widowisko z trybun.

Lazio zagrało od początku bez Sergeja Milinkovicia-Savicia, ale z powracającym po kontuzji Ciro Immobile. Za przygotowanie rzymian do meczu był odpowiedzialny Maurizio Sarri, czyli ostatni trener, który poprowadził Juventus do zdobycia mistrzostwa Włoch. Od czasu jego odejścia z klubu z Turynu minęło już sporo czasu, a Bianconeri wpadli w duże kłopoty.

Początek meczu to uczta, ale dla maniaków taktycznych. Nużące wymiany podań, przesuwanie w pressingu, ale zero sytuacji podbramkowych. Najbardziej niecierpliwi kibice zaczęli już składać wnioski o automatyczne przejście do konkursu rzutów karnych. Dopiero na zakończenie kwadransa otwierającego mecz były strzały ostrzegawcze Filipa Kosticia i Mattii Zaccagnego.

ZOBACZ WIDEO: Milioner zachwycił się Łodzią. "Ktoś musi powiedzieć, że Polska nie jest dzikim krajem"

Nie było powodu do emocjonowania się częstymi atakami, ale przynajmniej piłkarze zaczęli awanturować się na boisku. Duże napięcie było między Alessio Romagnolim a Dusanem Vlahoviciem, ale po przeciwnej stronie boiska Bianconeri nie patyczkowali się z Ciro Immobile. Powoli rysowała się przewaga Juventusu, który po pół godzinie meczu miał w statystykach chociaż dwa uderzenia celne.

Kunktatorstwo zespołów zaczęło być męczące - przeciętny Juventus walczył ze słabym Lazio. Gospodarzom nie pomagał fakt, że po raz pierwszy zagrali ze sobą Dusan Vlahović z Federico Chiesą. Obaj wcześniej zmagali się z kontuzjami i nie mieli okazji do współpracowania na boisku w Juventusie.

Bianconeri grali nieatrakcyjnie, ale i tak o klasę lepiej niż Lazio, więc ich prowadzenie 1:0 było zasłużone. W 44. minucie Bremer wskoczył między niezdarnych bramkarza i Patrica, po czym główkował do sieci. Asystował z okolicy narożnika pola karnego Filip Kostić.

Lazio zagrało po przerwie bez bezproduktywnego Ciro Immobile i w 51. minucie Danilo Cataldi oddał pierwsze uderzenie celne na bramkę Juventusu. Niewiele później sytuację wszedł ratować zmiennik Sergej Milinković-Savić, ale druga część meczu była równie nużąca jak pierwsza. Juventus wygrał zasłużenie w meczu, o którego poziomie najlepiej od razu zapomnieć.

Półfinały Pucharu Włoch to jedyny etap, w którym o awansie zdecyduje wynik dwumeczu. Juventus zagra z Interem, a Fiorentina z Cremonese.

Juventus FC - Lazio 1:0 (1:0)
1:0 - Bremer 44'

Składy:

Juventus: Mattia Perin - Danilo, Bremer, Alex Sandro - Juan Cuadrado (88' Mattia De Sciglio), Nicolo Fagioli (63' Fabio Miretti), Manuel Locatelli, Adrien Rabiot, Filip Kostić - Federico Chiesa (78' Angel Di Maria), Dusan Vlahović (63' Moise Kean)

Lazio: Luis Maximiano - Manuel Lazzari, Patric, Alessio Romagnoli (78' Nicolo Casale), Adam Marusić - Matias Vecino (59' Sergej Milinković-Savić), Danilo Cataldi (75' Marcos Antonio), Luis Alberto (75' Toma Basić) - Felipe Anderson, Ciro Immobile (46' Pedro Rodriguez), Mattia Zaccagni

Żółte kartki: Cuadrado, Perin, Danilo (Juventus) oraz Zaccagni (Lazio)

Sędzia: Fabio Maresca

Czytaj także: Fiorentina ratuje sezon. Zejście Karola Linettego było pechowe
Czytaj także: Rewelacja Pucharu Włoch nie hamuje. Pokonała kolejnego mocarza

Źródło artykułu: WP SportoweFakty