Kamil Piątkowski rośnie w Belgii. Został wybrany zawodnikiem meczu

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Kamil Piątkowski
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Kamil Piątkowski
zdjęcie autora artykułu

Kamil Piątkowski od pewnego czasu uchodzi za jeden z największych talentów wśród polskich defensorów. Dlatego też wiele osób z pewnością cieszy się z tego, że Polak zaczyna regularnie grać.

W tym artykule dowiesz się o:

Środkowy defensor kilka lat temu awansował z Rakowem Częstochowa do PKO Ekstraklasy i od tamtego czasu stale idzie w górę. W 2021 roku doszło nawet do dużego transferu z jego udziałem. Wtedy Red Bull Salzburg zapłacił za niego 5 milionów euro traktując go jako inwestycję w przyszłość.

Jednak przez te 1,5 roku nie udało mu się przebić do pierwszego składu austriackiego potentata. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy z pewnością były łapane przez niego kontuzje, bo te go nie oszczędzały, ale oczywiście duża rywalizacja w Salzburgu również nie pomagała.

W styczniu tego roku Kamil Piątkowski udał się na półroczne wypożyczenie do KAA Gent i tam gra od samego początku. W ostatnim spotkaniu z KRC Genk wystąpił w pierwszym składzie i przez kibiców swojego nowego zespołu został wybrany najlepszym zawodnikiem tego starcia. Zgarnął aż 43 procent wszystkich głosów.

Dla polskich kibiców zaskoczeniem może być pozycja, na jakiej występował 22-latek w tym spotkaniu. Wyszedł na boisko jako prawy wahadłowy, a większość Polaków zapewne kojarzy go z gry na środku obrony, a w Belgii nagle wystąpił bliżej linii bocznej i formację wyżej.

Natomiast jego zespół nie zapisze tego spotkania do udanych. Przegrał je 2:3 i generalnie w tym sezonie nie prezentuje się zbyt dobrze. Obecnie zajmuje piąte miejsce w lidze belgijskiej, co z pewnością jest poniżej oczekiwań wszystkich związanych z klubem.

Czytaj też: Warta Poznań wychowała nowy talent Kolejny gigant w tarapatach

ZOBACZ WIDEO: Milioner zachwycił się Łodzią. "Ktoś musi powiedzieć, że Polska nie jest dzikim krajem"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)