Wielki gest. Piłkarz Bundesligi odda szpik. "Moja rejestracja miała sens"

Getty Images / Martin Rose / Na zdjęciu: Willi Orban
Getty Images / Martin Rose / Na zdjęciu: Willi Orban

30-letni Willi Orban zostanie w środę dawką komórek macierzystych. Piłkarz RB Lipsk zamiast pojechania na mecz, uratuje życie innej osobie.

W tym artykule dowiesz się o:

Za namową klubu, w 2017 roku Willi Orban zarejestrował się w DKMS (międzynarodowe centrum dawców szpiku kostnego typu non-profit, z siedzibą w Tybindze w Niemczech). Po sześciu latach okazało się, że piłkarz RB Lipsk może uratować życie innej osobie. Bez wahania zdecydował się na taki krok.

W ramach przygotowań do zabiegu, reprezentant Węgier od soboty przyjmuje zastrzyki, po których nie może trenować z całą drużyną. Planowany zabieg odbędzie się w środę ósmego lutego.

- Początkowo byłem zaskoczony, gdy dostałem informację, że kwalifikuje się jako dawca. Nigdy jednak nie miałem żadnych wątpliwości. To jest możliwość uratowania życia ludzkiego przy bardzo niewielkim wysiłku. Mam nadzieję, że mój szpik może całkowicie wyleczyć potrzebującą osobę - powiedział Orban, cytowany przez premierseason.com.

ZOBACZ WIDEO: Tego dawno nie było. Fernando Santos kompletnie zaskoczył

Cały zabieg ma trwać kilka godzin. Jeszcze tego samego dnia Orban będzie mógł wrócić do domu, lecz zaleca się, aby po takim zabiegu nie trenować przez kilka najbliższych dniach. Wszystko wskazuje na to, że zabraknie go w sobotnim meczu z Unionem Berlin. Życie ludzkie jest jednak zdecydowanie ważniejsze.

- Pomimo moich sportowych ambicji, mecz jest teraz sprawą drugorzędną. Mój przykład pokazuje, że rejestracja ma sens. To bardzo proste, a ja sam jestem pod bardzo dobrą opieką - dodaje piłkarz.

Dawcą może zostać każdy ogólnie zdrowy człowiek pomiędzy 18 a 55 rokiem życia i nieposiadający znacznej nadwagi. Wystarczy się zarejestrować i być świadomym swojego zobowiązania.

Zobacz także:
Josue domaga się wielkich pieniędzy. Dziennikarz zdradził wymagania legionisty
Sensacyjne informacje ws. trenera Realu. Przed nim ostatnia szansa

Komentarze (0)