42 strzały i... tylko jeden gol. Niepokojąca statystyka Widzewa Łódź

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Kevin Friesenbichler (z lewej) i Marek Hanousek (z prawej) w walce o piłkę
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Kevin Friesenbichler (z lewej) i Marek Hanousek (z prawej) w walce o piłkę

- Patrzyłem na statystyki - oddaliśmy w dwóch meczach 42 strzały, z których padła jedna bramka. Przy takiej skuteczności trudno wygrywać mecze - przyznał ze smutkiem Marek Hanousek pomocnik Widzewa Łódź po bezbramkowym remisie w Gdańsku z Lechią.

Łodzianie w rundzie wiosennej PKO Ekstraklasy na razie tylko remisują. Zaczęli od 3:3 z Pogonią Szczecin, później było 1:1 z Jagiellonią Białystok, a w piątkowym meczu 20. kolejki przytrafiło się 0:0 z Lechią Gdańsk. Szczególnie po dwóch ostatnich spotkaniach czerwono-biało-czerwoni mają poczucie straconych punktów. Więcej o spotkaniu przeczytasz TUTAJ.

- Mecz był do wygrania, bo mieliśmy bardzo dużo klarownych sytuacji. Jest jakieś rozczarowanie, bo na pewno nasza skuteczność jest mocno do poprawy. Zrobiliśmy krok do przodu grając na zero z tyłu i wystrzegaliśmy się błędów w defensywie. Była dobra koncentracja w obronie, choć Lechia też miała swoje okazje. Gdyby strzelili gola w sytuacji, w której uratowała nas poprzeczka, niedosyt byłby jeszcze większy - przyznał po spotkaniu Serafin Szota, obrońca zespołu z Łodzi.

- Po raz pierwszy tej wiosny zagraliśmy na zero z tyłu i to jest oczywiście pozytywna strona tego meczu, ale cały czas czuję, że mogliśmy, a nawet powinniśmy wygrać. Gramy lepiej od rywali, stwarzamy sobie więcej sytuacji i dominujemy w meczu, więc trudno mówić o jakiejś blokadzie mentalnej - po prostu na razie nie strzelamy goli i tracimy punkty - to z kolei słowa Marka Hanouska.

ZOBACZ WIDEO: Ponad 20 milionów wyświetleń! Świat oszalał na punkcie bramki z Ekstraklasy!

Czeski pomocnik Widzewa Łódź przytoczył liczby, które działają dość mocno na wyobraźnię i wiele mówią o skuteczności zespołu w dwóch ostatnich spotkaniach.

- Stwarzamy bardzo dużo sytuacji pod bramką przeciwnika, ale jesteśmy też bardzo nieskuteczni. Czasami brakuje nam jakości, czasami spokoju. Patrzyłem na statystyki - oddaliśmy w dwóch meczach 42 strzały, z których padła jedna bramka. Przy takiej skuteczności trudno wygrywać mecze - podkreślił.

Na wyciąganie daleko idących wniosków jeszcze za wcześnie, ale po obiecującej jesieni trzy remisy na początek rundy wiosennej dla niektórych kibiców są już powodem do niepokoju.

- Nie ma co patrzeć na to, jak graliśmy jesienią, a jak to wygląda teraz na początek wiosny. Cały czas pracujemy nad tym żeby iść dalej do przodu i ulepszać naszą grę. Mamy sztab szkoleniowy, który chce się rozwijać. Z każdym spotkaniem chcemy robić postęp i to jest najważniejsze - uspokajał Szota.

Obaj nasi rozmówcy byli pod wrażeniem wsparcia kibiców czerwono-biało-czerwonych. Na Polsat Plus Arenie w Gdańsku pojawiło się około dwóch tysięcy sympatyków Widzewa Łódź.

- Cieszymy się, że co mecz wspierają nas kibice, którzy bardzo licznie pojawili się na stadionie rywala. Chcielibyśmy wreszcie świętować z nimi zwycięstwo i szkoda, że tym razem nie było ku temu okazji - przyznał Hanousek.

- Dziękuję kibicom za tak liczny przyjazd. To, co robią, jest niesamowite, należą im się duże brawa. Grałem wcześniej w innych zespołach i tam to tak nie wyglądało. Tutaj przyjechało bodajże dwa tysiące kibiców Widzewa i to pokazuje, w jakim klubie gramy - zakończył Szota.

W następnej, 21. kolejce 17 lipca o 20:30 Widzew Łódź podejmie drużynę Śląska Wrocław. Będzie to trzeci z rzędu mecz beniaminka rozgrywany w piątkowy wieczór.

Z Gdańska - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj też: Lechia nie chce być kojarzona tylko z grą defensywną. "Nie ma drogi na skróty"

Komentarze (2)
avatar
terjoc
12.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
17 lipiec to ... poniedziałek 
avatar
Hipolit 53
11.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panowie nastawiać celowniki i zap.....lać