Idzie pod prąd. Zaskakujące wyznanie polskiego talentu

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Kacper Tobiasz
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Kacper Tobiasz

- Chcę grać w wielkich zespołach, stać mnie na to. Chcę mieć takie poczucie, że kiedy wyjadę, to nie przepadnę. Dlatego nie zamierzam podejmować głupich i pochopnych decyzji - mówi Kacper Tobiasz. I tłumaczy, dlaczego nie ogląda PKO Ekstraklasy.

20-letni bramkarz Legii Warszawa jest objawieniem sezonu PKO Ekstraklasy. Młodziutki golkiperem jest numerem jeden między słupkami Wojskowych. Jego talent potencjał docenił Czesław Michniewicz, zabierając go z reprezentacją Polski do Kataru na MŚ 2022.

Kacper Tobiasz wzbudza zainteresowanie klubów z najmocniejszych lig Europy: Niemiec i Włoch. Legia może zarobić na swoim wychowanku od 5 do 7 mln euro. Więcej TUTAJ. Bramkarzowi nie spieszy się jednak z wyjazdem.

- Jestem w Legii, moim klubie i jestem z tego dumny. Nie chcę odchodzić za wcześnie z Polski, aby przepaść gdzieś zagranicą - mówi "Piłce Nożnej". Tłumaczy też, dlaczego nie ogląda... PKO Ekstraklasy i zdradza, jak zareagował na propozycję od Michała Probierza.

ZOBACZ WIDEO: Niemoc Lewandowskiego w ostatnich meczach. "Złość rośnie"

Paweł Gołaszewski, "Piłka Nożna": Jak było na mundialu?

Kacper Tobiasz, bramkarz Legii Warszawa, kapitan młodzieżowej reprezentacji Polski: W porządku, drużyna mnie dobrze przyjęła, więc nie mogę na nic narzekać. O wyjeździe dowiedziałem się dzień przed ostatnim meczem w rundzie jesiennej. Jechaliśmy autokarem do Wrocławia. Zadzwonił do mnie trener Czesław Michniewicz i zapytał, czy mam ochotę pojechać jako czwarty bramkarz na mistrzostwa świata. Muszę przyznać, że trochę szczęścia w tym wszystkim było. Nie dochodziły do mnie przecież wcześniej żadne sygnały, że mogę pojechać do Kataru.

Jakie to uczucie, kiedy po jednej rozegranej rundzie w Ekstraklasie, jedziesz na najważniejszy turniej na świecie?

Normalne. Jechałem tam jako czwarty bramkarz, znałem swoją rolę. Ja takie rzeczy dość łatwo przyswajam, nie miałem problemów, aby zasnąć tej nocy, ponieważ na drugi dzień graliśmy mecz ligowy, więc trzeba się było do niego profesjonalnie przygotować. Moja głowa była nastawiona na spotkanie ze Śląskiem i dopiero opuszczając stadion we Wrocławiu pojawiły się myśli o Katarze.

W trakcie meczów reprezentacji Polski siedziałeś na trybunach?

Tak, ale na korytarze przy szatniach też miałem wstęp. Dla mnie to było wielkie przeżycie. Obserwowałem najlepszych piłkarzy na świecie. Zauważyłem, że te największe gwiazdy są przed meczami bardzo wyluzowane, często się śmieją. Choć z perspektywy trybun trudno ocenić, jakie emocje w nich siedzą.

W sumie ty się podobnie zachowujesz.

Bo tak po prostu mam. Wychodząc na mecz robię to, co trenuję od najmłodszych lat i nie jest to dla mnie nic nowego, ponieważ wiem, na co mnie stać. Dlatego nie odczuwam stresu czy zaniepokojenia. Robię to, czego mnie nauczono.

A czymś się w ogóle stresujesz?

Jeśli chodzi o sprawy sportowe, to wszystko przyswajam bardzo szybko i sobie z tym radzę. Stres dotyczy raczej sfery życia prywatnego, choć też staram się zawsze zachować chłodną głowę w trudnych sytuacjach.

Szybko przyswoiłeś sobie fakt, że będziesz kapitanem reprezentacji Polski U-21 za kadencji Michała Probierza?

Dzień przed pierwszym meczem selekcjoner zaprosił mnie na rozmowę i poinformował, że wybrał mnie kapitanem zespołu. Zapytał wprost, czy będzie to dla mnie dodatkowe obciążenie lub stres, jeśli da mi opaskę. Powiedziałem, że nie, ponieważ od zawsze było to moim marzeniem i mogę mu tylko podziękować za decyzję. Zrobię wszystko, aby z tej funkcji wywiązać się jak najlepiej i awansować z drużyną do finałów młodzieżowych mistrzostw Europy.

Czujesz się dzisiaj najlepszym bramkarzem w lidze? W rankingu "Piłki Nożnej" za rundę jesienną byłeś trzeci - za Henrichem Ravasem oraz Vladanem Kovaceviciem.

Uważam, że na tym miejscu jestem. Nie postawiłbym siebie ani niżej, ani wyżej. Chłopaki mają o wiele więcej doświadczenia ode mnie, prezentowali bardzo wysoką formę. Runda wiosenna jest jeszcze długa, więc liczę, że na koniec rozgrywek będziemy rozmawiać o innej kolejności w rankingu. Obaj mają duży potencjał, są młodzi i mają szanse na zrobienie poważnych karier, bo papiery ku temu mają.

Nie jest tajemnicą, że wzbudzasz zainteresowanie zagranicznych klubów. Co dalej?

Jestem w Legii, moim klubie i jestem z tego dumny. Nie chcę odchodzić za wcześnie z Polski, aby przepaść gdzieś zagranicą. Z miłą chęcią mogę grać nawet trzy czy cztery sezony i dopiero odejść jako ukształtowany bramkarz, który ma realną szansę na regularną grę w silnym klubie. Chcę grać w wielkich zespołach, stać mnie na to, ale sam potencjał to nie wszystko. Do tego trzeba dołożyć ciężką, codzienną pracę, utrzymywać wysoką formę - taka rutyna.

Niektórzy młodzi bramkarze twierdzą, że pierwszy sezon dla zdolnego golkipera jest łatwiejszy niż ten kolejny.

Mam nadzieję, że ta reguła mnie nie dotknie, choć na ten temat będziemy mogli porozmawiać za rok.

Wchodzi w grę transfer plus wypożyczenie do Legii na rok?

Chcę mieć takie poczucie, że kiedy wyjadę, to nie przepadnę. Dlatego nie zamierzam podejmować głupich i pochopnych decyzji.

Myślisz o jakiejś konkretnej lidze?

Nawet nie wiem, jakie kluby się mną interesują. Nie było jeszcze takiej sytuacji, aby ktoś przedstawił konkretną ofertę z wyjątkiem tej, którą mi rok temu wysłał Stomil Olsztyn.

Kacper Tobiasz to bramkarz młody, gniewny, niepokorny?

Raczej pokora zawsze mnie cechowała. Najbliżsi powtarzali mi, że jestem inteligentny, ambitny i powinienem sobie poradzić w życiu. Mam nadzieję, że te oczekiwania spełniam. Jakby nie patrzeć, to wiele osób klepało mnie po plecach, wyciągało pomocne dłonie w moim kierunku. Do tej pory trafiałem na samych dobrych ludzi i liczę, że tak zostanie cały czas.

Sodówka ci nie grozi?

Jestem młodym, ale rozważnym człowiekiem - przynajmniej tak mi się wydaje. Wiem, że w piłce jeszcze nic nie osiągnąłem, więc nie mam najmniejszego powodu, aby się wywyższać ponad kogoś. Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek dostał sodówki. Jestem wręcz przekonany, że to się nigdy nie wydarzy.

Na Legię chodzisz od wielu lat, jesteś wychowankiem - to pomaga czy przeszkadza?

Na pewno mam łatwiej, ponieważ jestem traktowany jak swój. Jestem z Żylety, jestem otoczony większą opieką, ale z drugiej strony oczekiwania względem mnie są dwa razy większe. Ludzie chcą we mnie widzieć lidera, który dowodzi zespołem. Na mnie to jednak działa motywująco, bo wiem, że nie mogę ich zawieść.

Najmłodszy na boisku ma być liderem?

A czemu nie? Wiek nie gra roli w tym przypadku. Jeśli bronisz się formą sportową, to jest zdecydowanie łatwiej.

Obraziłeś się kiedyś na Legię?

Czemu miałbym to robić?

Kacper Tobiasz był w kadrze Polski na MŚ 2022
Kacper Tobiasz był w kadrze Polski na MŚ 2022

Jako dziecko odszedłeś przecież z akademii.

Byłem bardzo młody, ale nigdy nie czułem przez to urazy. Wtedy piłka była jeszcze zabawą, a nie pomysłem na życie. Nikomu nie mam niczego za złe. Tak naprawdę to ja podjąłem decyzję o powrocie do SEMP-a. Nie podobała mi się atmosfera w zespole i chciałem wrócić na stare śmieci. Na tamten moment uważałem, że większą szansę rozwoju mam w mniejszym klubie niż Legia.

Twoim trenerem w akademii był Goncalo Feio.

Miał świetne podejście do dzieci, miło go wspominam. Jego asystentem był Przemek Chojnowski, który mi wiele pomógł i do dzisiaj mamy kontakt. Z trenerem Feio mieliśmy zabawną sytuację, kiedy jeszcze nie znał dobrze polskiego i mylił podobne zwroty o dwuznacznym znaczeniu. Byliśmy w wieku dojrzewania, więc było dużo śmiechu.

Do Legii wróciłeś po kilku latach. Nie miałeś obaw, że trudno się będzie młodemu bramkarzowi przebić do pierwszego składu? Z reguły w ostatnich latach w stolicy stawiano na doświadczonych golkiperów, choć wyjątkiem był Radosław Majecki.

Wracając do klubu, dostałem szczegółowy plan rozwoju, co powinno się wydarzyć w danym roku: regularna gra w CLJ, treningi w drugim zespole, pierwszy skład w rezerwach, przesunięcie do pierwszej drużyny i tak dalej. Był też wpisany debiut w pierwszym zespole.

Nadszedł on szybciej niż było w kalendarzu?

Chyba tak, choć dokładnej daty nie pamiętam. Wydaje mi się, że albo wpasowałem się idealnie albo nastąpiło to nieco wcześniej niż zakładaliśmy.

Debiutowałeś z Wisłą Płock. Spodziewałeś się?

Nie. Ściągnięto Mateusza Kochalskiego z wypożyczenia, więc zakładałem, że to on stanie między słupkami. Był najlepszym bramkarzem w pierwszej lidze, dlatego było to naturalne uczucie. Zakładałem, że usiądę na trybunach lub ewentualnie na ławce i tyle. Dwa dni przed meczem dostałem jednak informację, że będę bronił w pierwszym składzie. Trener Michniewicz wziął mnie na rozmowę i powiedział mi prosto w oczy, że zauważył zmianę w moim zachowaniu, że jestem niezadowolony z powodu powrotu Kochala. Starałem się to ukryć, odpowiedziałem, że absolutnie nie, choć w środku miałem poczucie, że miałem coś na wyciągnięcie ręki, ale zabraknie mi kilku centymetrów by po to sięgnąć. Nie twierdzę, że już wtedy zasługiwałem na pierwszy skład, ale czułem, że w pewnym momencie stał się bardzo realny. Trener na koniec mi powiedział, że to ja wyjdę na ten mecz w pierwszej jedenastce. Byłem zdziwiony, bo miałem w głowie też taki scenariusz, że Mati zagra, błyśnie i będzie bronił przez cały sezon. Życie potoczyło się jednak zupełnie inaczej.

Twojej karierze pomógł przepis o młodzieżowcu?

Mam wrażenie, że tak, choć w tym sezonie regulamin w Ekstraklasie jest trochę inny niż w poprzednim. Każdy klub ma swoją politykę, której się trzyma. U nas gra trzech czy czterech młodzieżowców, ale nie jest dla nas najważniejsze, aby wygrać klasyfikację Pro Junior System. Młodzież w Legii nie gra, bo musi. Gra, bo się broni pod względem sportowym. Każdy z naszych młodzieżowców staje na wysokości zadania.

W bramce młodzieżowców zbyt wielu nie ma. Ty od zawsze marzyłeś o karierze golkipera?

To wyszło kompletnie z przypadku. Będąc w SEMP-ie Warszawa wskoczyłem do bramki, ponieważ nikt nie miał ochoty wziąć rękawic i stanąć między słupkami. Przegraliśmy wysoko, choć graliśmy ze starszymi przeciwnikami, ale nikt nie był na tyle odważny, aby obrywać piłką. Ja się tego nie bałem i tak zostało. Można powiedzieć, że jestem bramkarzem z łapanki. W wieku piętnastu lat podjąłem decyzję, że chcę iść w kierunku piłki zawodowej i będę z tego żył. Przy okazji jest to moje hobby, które sprawia mi olbrzymią przyjemność.

Oglądasz polską ligę?

Najczęściej oglądam Premier League, czasami Serie A czy La Ligę, mniej naszą Ekstraklasę.

Serio?

W ogóle spośród wszystkich sportów, piłki nożnej nie oglądam najczęściej. Lubię rugby, koszykówkę, dartsy, bilard... Wszystkiego po trochu, ale futbolu najmniej.

Kacper Tobiasz mimo młodego wieku jest już filarem Legii
Kacper Tobiasz mimo młodego wieku jest już filarem Legii

Dlaczego?

Z punktu widzenia przeciętnego widza: możesz obejrzeć ponad dwie godziny meczu i nie zobaczyć żadnego gola. W koszykówce masz akcję za akcją, cały czas lecą punkty. Oczywiście są takie mecze, że nie możesz oderwać wzroku od telewizora. Ligę Mistrzów zawsze oglądam! Słyszałem ostatnio, że najważniejsze osoby w świecie piłki myślą o zmianach, aby zaciekawić młodsze pokolenie. Ale to nie jest dobra droga.

Sam mówisz, że cię nudzi.

Ale to nie będzie to samo. Może w koszykówce zmienimy piłkę na mniej okrągłą, żeby była większa zabawa? Bez sensu. Skoro ktoś wymyślił dawno temu futbol z dwiema bramkami, jedną piłką, dwiema połowami po 45 minut to niech tak zostanie. Technologia i tak już mocno wchodzi do gry, ale tradycja jest bardzo ważna i trzeba ją uszanować. Jakieś pomysły ze skróceniem spotkań do 60 minut, zmianami hokejowymi i tak dalej, mi akurat nie leżą.

Skoro o tradycji mowa: Legia zawsze walczy o najwyższe cele. Dzisiaj jesteście na drugim miejscu, strata do Rakowa Częstochowa jest wyraźna, ale da się ją odrobić?

Wszystko się da. Postawiliśmy sobie jasne cele i nie ma nic przyjemniejszego niż gonienie. Uważam zresztą, że jest to łatwiejsze niż ucieczka przed kimś. Strata jest spora, ale nie takie rzeczy się już w piłce działy. Raków jest silny, jesienią zbudował sporą przewagę, ale nie ma takiej różnicy, której nie można zniwelować. Wiosną zdobędziemy więcej punktów niż jesienią, jestem o tym przekonany. Mamy jednak takie nastawienie, że w 99 procentach oglądamy się tylko na siebie, a ten jeden procent to potknięcia Rakowa. Trzeba jednak pamiętać, że ich ewentualne remisy i porażki musimy wykorzystywać w postaci zwycięstw, tak jak to zrobiliśmy w pierwszej wiosennej kolejce.

Niektórzy bramkarze lubią sobie porozmawiać z rywalami, czasami wręcz prowokująco. Jak to jest w twoim przypadku?

Nikogo nie prowokuję, to nie mój styl. Lubię czasami z napastnikami porozmawiać, ale wszystko ma swoje granice. Czasami oni mnie zagadują, kiedy obronię ich strzał, to odpowiadam tylko, że za to mi właśnie płacą, bo co mam innego powiedzieć? Nie jestem typem człowieka, który będzie szukał zaczepki. Wiem, że prowokacje to element taktyki, ja nie czuję jednak potrzeby, aby z nich korzystać. Jestem w pełni skupiony na tym, co się dzieje na boisku, więc nawet przez myśl mi nie przejdzie, aby kogoś prowokować.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty