Ekspert po meczu Lecha: To może być atutem w kolejnych rundach

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: radość Mikela Ishaka z bramki
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: radość Mikela Ishaka z bramki

Lech Poznań w czwartkowy wieczór napisał historię. Jako pierwszy polski zespół od 32 lat wygrał mecz na wiosnę w europejskich pucharach. - Teraz Lech nabierze pewności siebie, już nic nie musi udowadniać, to może być jego atutem - mówi Ryszard Rybak.

Na taki wieczór polscy kibice czekali zdecydowanie za długo, bo od awansu Legii Warszawa do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów w sezonie 1990/1991. W czwartek Lech Poznań przełamał jednak polską niemoc i po wygranej 1:0 nad FK Bodo/Glimt awansował do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy.

- Suma summarum uważam, że po wyrównanym zaciętym pojedynku Lech zasłużył na ten awans - mówi nam Ryszard Rybak, który grał w "Kolejorzu" w drugiej połowie lat 80. i sięgnął z nim po Puchar Polski.

Lech to dziś też solidny europejski poziom

FK Bodo/Glimt, choć dla niedzielnych kibiców wciąż może być klubem anonimowym, w ostatnich sezonach mocno zaznaczyło swoją obecność w Europie. Norwegowie potrafili m.in. pokonać na własnym boisku 6:1 Romę, 2:1 AZ Alkmaar czy 1:0 Dinamo Zagrzeb. Mimo to po pierwszym spotkaniu, w którym poznaniacy wywalczyli remis 0:0, nie brakowało krytycznych głosów pod ich adresem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką wyczynia cuda. Zobacz popisy gwiazdy Barcelony

- Powiem tak - takie opinie mogą mieć ci, którzy nigdy nie grali w piłkę. Jest takie powiedzenie, że boisko jest równe dla obu drużyn. Boisko w Bodo natomiast nie jest równe dla obu drużyn. Norwegowie korzystają z tego, że grają na sztucznej nawierzchni. Przez 2-3 dni nie da się przygotować w taki sam sposób do spotkania jak mogą to zrobić Norwegowie, którzy na tym boisku grają regularnie. Bazują na tej sztucznej trawie, która generalnie jest zaskoczeniem dla wszystkich innych drużyn, które tam przyjeżdżają. Sposób Lecha uważam, że był rozsądny. Może odrobinę za defensywnie, ale z dwojga złego lepiej zagrać defensywnie i ugrać remis niż na takim boisku rzucić się do ataku i przegrać. To jest dwumecz, w którym trzeba było zrobić wszystko, aby awansować - odpowiada na zarzuty Rybak.

Ostatecznie wyjazdowy remis okazał się niezwykle cenny. Lech po zaciętym boju zdołał bowiem na własnym stadionie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, a awans w 62. minucie przypieczętował Mikael Ishak.

- W pucharach na tym poziomie, gdy gramy już w lutym, nie ma słabych drużyn. Tak więc jeśli ktoś myślał, że będzie łatwo lekko i przyjemnie to się pomylił - komentuje Rybak.

- Był to trudny dwumecz, ale w piłkę gra się na bramki, a tę strzelił Lech, a Bodo nie. Norwegowie mieli jedną czy dwie klarowne sytuacje, podobne jak Lech w pierwszym meczu - dodaje nasz rozmówca, jednocześnie zaznaczając, że był zaskoczony stawianiem Norwegów w roli faworytów.

- Tyle się mówiło, że to Bodo było faworytem. Ja uważałem jednak, że szanse były 50/50. Lech przecież też ma swoje atuty. My się zachwycamy, że Bodo wygrało z Romą, ale przecież Lech wygrał z Villarreal 3:0. Chyba na ten moment jednak liga hiszpańska jest wyżej od włoskiej. Także nie przeceniajmy Bodo. Jest to solidny zespół, natomiast Lecha też trzeba obecnie zaliczać do solidnego europejskiego poziomu - ocenia były zawodnik "Kolejorza".

Napisać kolejną piękną historię 

- Historia jest fajna kiedy się o niej mówi, a tak było przez cały ten dwumecz. Jeszcze przyjemniej jest jednak, gdy można coś w niej zapisać. My to właśnie zrobiliśmy - mówił po meczu szkoleniowiec Lecha, John van den Brom. Wspaniała historia "Kolejorza" wciąż jednak trwa, a kolejną jej kartę będzie mógł dopisać już w marcu.

Najpierw jednak trzeba będzie poznać rywala. Tutaj natomiast rozrzut jeżeli chodzi o renomę potencjalnych przeciwników jest spory. Poznaniacy mogą trafić na kogoś z zestawu: Basaksehir, West Ham, Villarreal, Nice, AZ Alkmaar, Djurgarden, Sivasspor, Slovan Bratysława.

- Na tym poziomie trzeba się już liczyć z tym, że rywal będzie trudny i będzie decydować dyspozycja dnia, odrobina szczęścia, jak to w piłce. Jak już spotykają się dwie w miarę dobre  drużyny, to decydują detale, bramkarz musi obronić coś spektakularnego, zespół musi się wznieść powyżej swojego normalnego poziomu. Lech przełamał jednak niemoc polskich klubów i myślę, że to tylko go poniesie. Teraz nabierze pewności siebie, już nic nie musi udowadniać, już dużo zrobił i to może być jego atutem - ocenia Ryszard Rybak.

W 1/8 finału Ligi Konferencji Europy rywalem Lecha Poznań będzie Djurgardens IF.
 
Czytaj także:
Barcelona traci wielki talent. Mógłby być następcą "Lewego"
"Kogo Ty oszukasz?". Od razu wiedział, kto z niego żartuje

Komentarze (2)
avatar
Mike121
24.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
alez oni osiagneli ze nie musza nic udowadniac.....w jakims smiesznym pucharze