Twierdza podbita. Niecodzienny mecz dla gwiazd Napoli

PAP/EPA / CIRO FUSCO / Na zdjęciu:  Ciro Immobile
PAP/EPA / CIRO FUSCO / Na zdjęciu: Ciro Immobile

Victor Osimhen i Chwicza Kwaracchelia dawno nie rozegrali tak trudnego meczu. Lazio broniło pracowicie, ofiarnie i szczęśliwie, co okazało się kluczem do zwycięstwa 1:0 z Napoli. Piotr Zieliński był na boisku do 82. minuty.

Napoli musiało mieć się na baczności, skoro mierzyło się z uczestnikiem europejskich pucharów i kandydatem do awansu do Ligi Mistrzów. Inna sprawa, że w ostatnich sezonach nie było wielu przyjemniejszych okoliczności dla Napoli niż mecze z Lazio ze Stadio Diego Armando Maradona. Poprzednia porażka Azzurrich u siebie z rzymianami była w 2015 roku, czyli jeszcze przed zatrudnieniem w roli ich trenera Maurizio Sarrego. Ten aktualnie jest już szkoleniowcem Lazio i w piątek powrócił do Kampanii.

W 5. minucie zapachniało niespodziewanym prowadzeniem Lazialich. Wrzutka z rzutu wolnego Luisa Alberto została przedłużona za kołnierz Alexa Mereta przez Matiasa Vecino. Jego uderzenie zostało w rewelacyjny sposób powstrzymane na linii bramkowej przez Giovanniego Di Lorenzo. Goście łapali się za głowy, ponieważ mogli podnieść poziom trudności meczu przeciwnikom. Była to najlepsza szansa na gola w całej pierwszej połowie.

Dopiero po kwadransie odpowiedziało Napoli, a konkretnie Piotr Zieliński. Były podopieczny Maurizio Sarriego wymienił podania przed polem karnym i miał tam miejsce do oddania strzału. Próba z dystansu została zatrzymana przez bramkarza Lazio.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką wyczynia cuda. Zobacz popisy gwiazdy Barcelony

Zaczęła pokazywać się zdecydowana przewaga Napoli w posiadaniu piłki, choć także Lazio lubi prezentować się w ataku pozycyjnym. Skoro podopieczni Luciana Spallettego zmuszali do biegania rzymian, mogli liczyć na rozluźnienie się ich szyków obronnych. W pierwszej połowie nic takiego jednak nie nastąpiło i zakończyła się ona bezbramkowym remisem.

Kibice w Neapolu czekali na błysk Victora Osimhena czy Chwiczy Kwaracchelii, którzy przed przerwą byli pilnowani przez Lazio. Po zmianie stron Nigeryjczyk oraz Gruzin zaczęli się pokazywać. Minęło zaledwie kilka minut i obaj oddali strzał.

Obrona Lazio stała się na pewien czas mniej zdyscyplinowana, a bardziej rozpaczliwa. W 57. minucie Chwicza Kwaracchelia miał szansę na pokonanie Ivana Provedela z rzutu wolnego za faul Luisa Alberto na Piotrze Zielińskim, ale uderzył ponad poprzeczką. Po chwili strzelił już sam Polak, ale także jemu zabrakło dokładności.

W 67. minucie Lazio przypomniało, że również potrafi zaatakować i zrobiło to skutecznie. Biancocelesti zdobyli gola na 1:0. Po raz drugi w meczu gospodarzom zagroził Matias Vecino i jego uderzenia nikt nie zatrzymał. Dostał on piłkę od nieostrożnego Chwiczy Kwaracchelii i natychmiast zdecydował się na potężne kopnięcie z dystansu. Nie zablokował tego Piotr Zieliński, nie obronił tego Alex Meret, a piłka znalazła się w siatce blisko słupka.

W 79. minucie mocno zapachniało wyrównaniem. Cała seria strzałów Napoli została jednak poskromiona. Victor Osimhen trafił w słupek, a dobitka Giovanniego Di Lorenzo nie zaskoczyła Ivana Provedela. W końcówce gospodarze gonili już bez Piotra Zielińskiego, którego zastąpił Tanguy Ndombele, ale także po zmianach nie przeprowadzili akcji bramkowej.

SSC Napoli - Lazio 0:1 (0:0)
0:1 - Matias Vecino 67'

Składy:

Napoli: Alex Meret - Giovanni Di Lorenzo, Amir Rrahmani, Kim Min Jae, Mathias Olivera - Andre-Franck Zambo Anguissa (71' Matteo Politano), Stanislav Lobotka (82' Giovanni Simeone), Piotr Zieliński (82' Tanguy Ndombele) - Hirving Lozano (71' Eljif Elmas), Victor Osimhen, Chwicza Kwaracchelia

Lazio: Ivan Provedel - Adam Marusić, Patric, Alessio Romagnoli, Elseid Hysaj - Sergej Milinković-Savić, Matias Vecino, Luis Alberto (88' Danilo Cataldi) - Felipe Anderson (59' Pedro Rodriguez), Ciro Immobile, Mattia Zaccagni (82' Matteo Cancellieri)

Żółte kartki: Osimhen, Elmas (Napoli) oraz Patric, Marusić (Lazio)

Sędzia: Luca Pairetto

Czytaj także: Fiorentina ratuje sezon. Zejście Karola Linettego było pechowe
Czytaj także: Rewelacja Pucharu Włoch nie hamuje. Pokonała kolejnego mocarza

Komentarze (0)