Marek Papszun ściągnął Iviego Lopeza po 45 minutach. Trener wytłumaczył ten ruch

PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: trener Marek Papszun
PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: trener Marek Papszun

Sytuacja Rakowa Częstochowa w tabeli PKO Ekstraklasy jest coraz bardziej wygodna. Tym razem zwyciężył on 2:0 z Pogonią Szczecin. Tylko przez 45 minut na boisku był król strzelców ligi, Ivi Lopez.

Hiszpan z Rakowa Częstochowa opuścił boisko jako pierwszy w przerwie, a jego zmiennikiem był Mateusz Wdowiak. Lider PKO Ekstraklasy był na prowadzeniu, mimo to Marek Papszun, a nie Jens Gustafsson zdecydował się na zamieszanie w wybranej przed meczem jedenastce. Ivi Lopez przyglądał się drugiej połowie z ławki rezerwowych.

- Ivi grał słabiej, dlatego podjąłem decyzję o zmianie. Była ona spowodowana poziomem sportowym. Pod uwagę brałem wynik i sprawy taktyczne, ale najważniejsza była jakość piłkarza. To nie był dzień Iviego, który już wielokrotnie pomagał nam wygrywać mecze i zrobi to także w przyszłości. On rozumie, że ta zmiana była podyktowana dobrem zespołu - mówił Marek Papszun na konferencji prasowej.

Raków wypunktował Pogoń strzałami Władysława Koczerhina oraz Jeana Carlosa Silvy. Częstochowianie skutecznie bronili, od czasu do czasu zaatakowali, a dwa celne uderzenia okazały się wystarczające do zwycięstwa 2:0.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol w Meksyku! Stadiony świata

- Za nami trudny, ale zwycięski mecz. Wygraliśmy po pięknych bramkach. Nie mieliśmy wiele sytuacji podbramkowych, ale wykorzystaliśmy te nieliczne. Drużyna była zdyscyplinowana, zorganizowana. Brakowało nam czasem płynności w grze i w kontratakach. Było widać po zespole, że to był trzeci mecz w tym tygodniu, ponieważ nie było w nim takiej energii jak zwykle - ocenił Papszun.

Pogoń pokazała niewiele ciekawego przy wypełnionych kibicami trybunach przy Twardowskiego. Po raz trzeci w sezonie przegrała z Rakowem, więc nie przeszkodziła zespołowi Papszuna ani w drodze po mistrzostwo, ani po Fortuna Puchar Polski.

- Jesteśmy bardzo rozczarowani wynikiem. To był wyrównany mecz. W pierwszej połowie było za dużo respektu, za mało tempa, więc nie pokazywaliśmy pełni naszych możliwości. Po przerwie wyglądaliśmy lepiej, mieliśmy swoje szanse, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Niska skuteczność to jest coś co musimy poprawić. Raków był od nas lepszy w kluczowych chwilach - podsumował trener Jens Gustafsson z Pogoni.

Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę

Komentarze (0)