Sprawa Goncalo Feio, który w niedzielę obraził rzeczniczkę prasową klubu i uderzył w głowę (potrzebne było założenie szwów w szpitalu) prezesa plastikowym pojemnikiem na dokumenty, nie zakończyła się wraz z wtorkową konferencją prasową. Podczas niej trener Motoru Lublin przeprosił za naganne zachowanie, a większościowy udziałowiec klubu Zbigniew Jakubas zapewnił, że pozostawi go na stanowisku. Jednak reakcja winowajcy oraz jego zwierzchnika nie mają wpływu na ewentualne konsekwencje, które może ponieść ze strony związku piłkarskiego.
W czwartek sprawą Feio zajmie się Komisja Dyscyplinarna PZPN. Wniosek o wszczęcie postępowania złożył rzecznik dyscyplinarny, Adam Gilarski.
- Komisja zdecyduje, jakie decyzje zapadną w tej sprawie - mówi nam Gilarski. - Wydaje się, że oceni ona dwie kwestie: nagannego postępowanie i przemocy słownej wobec rzeczniczki prasowej klubu oraz naruszenia nietykalności cielesnej prezesa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką wyczynia cuda. Zobacz popisy gwiazdy Barcelony
W czwartek Komisja Dyscyplinarna PZPN ustali wersję zdarzeń. Warto jednak podkreślić, że już w poniedziałkowym oświadczeniu Motor Lublin potwierdził, że portugalski trener najpierw wulgarnie zwrócił się do rzeczniczki, a potem rzucił w prezesa plastikowym pojemnikiem na dokumenty. Zaatakowany Paweł Tomczyk trafił później do szpitala i jest na zwolnieniu lekarskim.
- Trenerowi grozi dyskwalifikacja, czyli przewidziana regulaminem dyscyplinarnym kara za stosowanie przemocy i naruszenie nietykalności. Komisja może też zastosować karę pieniężną za przemoc słowną - mówi nam Adam Gilarski.
Z kolei w środę komisja zdecyduje, kogo z przedstawicieli Motoru Lublin wezwie na czwartkowe posiedzenie.
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Szokująca decyzja ws. trenera Motoru Lublin
Potężna afera w II-ligowym klubie. Kibice stoją murem za trenerem