Zieloni zajmują aktualnie 7. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy, a do 4., które najprawdopodobniej da udział w eliminacjach Ligi Konferencji Europy, tracą zaledwie 3 pkt. Mogą je nadrobić w zaległym spotkaniu z Wisłą Płock. Rozegrają je na wyjeździe, gdzie czują się doskonale (w obecnym sezonie wygrali już siedem meczów na obiektach rywali).
Nietrudno się zatem dziwić, że Dawid Szulczek jest pytany o możliwość osiągnięcia niebywałego sukcesu, jakim byłby dla Warty awans do rozgrywek międzynarodowych (nie występowała w nich jeszcze nigdy).
Trener tonuje emocje
- Nie myślałem o europejskich pucharach. Wierzę w osiągnięcie granicy 40 pkt. i na tym się koncentruję. Dla dobra polskiej piłki najlepiej by było, gdyby do pucharów zakwalifikowały się Legia Warszawa, Lech Poznań i Raków Częstochowa - oznajmił trener Warty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką wyczynia cuda. Zobacz popisy gwiazdy Barcelony
- Jest jeszcze jedno wolne miejsce i każdy chciałby je zająć. Według mnie następny kandydat to Pogoń Szczecin. Oczywiście jeśli pojawi się taka szansa, popracujemy, by ją wykorzystać. Mamy jednak wystarczająco dużo pokory i samoświadomości, by wiedzieć, że rozmawiamy na temat abstrakcyjny. Na razie musimy sobie zapewnić utrzymanie w ekstraklasie - dodał.
Chłodne głowy ponad wszystko
Poznaniacy mają za sobą dwa zwycięstwa z rzędu, ale Szulczek i tak znalazł mankamenty, które chciałby wyeliminować. - Wcześniej dużo uwagi poświęcaliśmy fazie finalizacji. Teraz skupiamy się na strefie bronienia pola karnego i dośrodkowaniach na dalszy słupek. Z takich zagrań Widzew miał sytuacje w ostatnim meczu, tak też zagrażała nam Pogoń. Czasu wiele nie ma, lecz analizujemy nasze mecze i staramy się na bieżąco reagować - wyliczył.
Efekty tej pracy widać po wynikach. - Zawodnicy odzyskują radość z gry, są też w coraz wyższej formie. Ja nie nauczyłem Macieja Żurawskiego strzelać takich goli jak w Łodzi, ani Miłosza Szczepańskiego tak dobrze radzić sobie w gąszczu. Po prostu dajemy im możliwość pokazywania swoich umiejętności, a oni to robią - dodał szkoleniowiec.
Idealny przeciwnik na podtrzymanie serii?
Wydaje się, że moment na zaległe spotkanie z Wisłą Płock (w pierwotnym terminie je odwołano ze względu na obfite opady śniegu) jest idealny. "Nafciarze" są w głębokim kryzysie, przegrali wszystkie wiosenne mecze.
- Wisła przez jakiś czas miała mocno zawyżoną zdobycz w stosunku do punktów oczekiwanych, teraz to się wyrównało. Wtedy była spora zwyżka, obecnie jest obniżka, a prawa leży gdzieś pośrodku - uważa Szulczek.
Jak wygląda sytuacja kadrowa zielonych? - Adam Zrelak i Miłosz Szczepański zgłosili drobne problemy w trakcie drugiej połowy meczu z Widzewem. Kajetan Szmyt też był poobijany. Dwa razy dostał w twarz, było na nim kilka fauli. Dlatego robiliśmy zmiany. Wszystko wskazuje jednak na to, że w Płocku unikniemy absencji tych zawodników. Gdyby się zdarzyło, że nie zagra Zrelak, wtedy od 1. minuty wystąpi Enis Destan, a z ławki wejdzie Stefan Savić - przekazał trener.
Zaległy mecz 19. kolejki PKO Ekstraklasy Wisła Płock - Warta Poznań rozpocznie się w środę o godz. 18.45.