Robert Lewandowski wciąż "milczy". VAR uratował FC Barcelonę

PAP/EPA / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
PAP/EPA / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Kolejny krok FC Barcelony do mistrzostwa Hiszpanii zrobiony. Lider La Liga szczęśliwie pokonał w Bilbao Athletic 1:0. Do gry wrócił po urazie Robert Lewandowski. Polak jednak nie pokazał zbyt wiele.

Sobotnia wygrana Realu Madryt nad Espanyolem sprawiła, że mistrzowie Hiszpanii zmniejszyli straty do lidera La Liga do sześciu punktów.

FC Barcelona na trudnym terenie potknąć się nie mogła. Wszak już w kolejny weekend czeka nas El Clasico i przy słabszych wynikach z dużej przewagi w La Liga niewiele może pozostać.

Swoje problemy miał Athletic. Półfinalista Pucharu Króla w lidze nie potrafił wygrać od trzech kolejek, ale ten zespół już wiele razy przekonywał, że na potyczki z renomowanymi przeciwnikami potrafi się mobilizować.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za bramka! Porównują go do Messiego

Nie inaczej było w niedzielny wieczór. Gospodarze od początku narzucili wysokie tempo. Akcje Athletiku napędzali Inaki Williams i Nico Williams, wspierał ich Alejandro Berenguer. To jednak drużyna Xaviego mogła dobrze wejść w mecz. W 2. minucie groźnie uderzył Ferran Torres, obok słupka.

Dla Barcelony ważny był fakt powrotu do pełni sił po kontuzji Roberta Lewandowskiego. Polak wyszedł w wyjściowym składzie i w 17. minucie powinien zdobyć gola. "Lewy" wyszedł sam naprzeciwko bramkarza, ale popełnił prosty błąd, zbyt mocno wypuszczając sobie piłkę, którą przechwycił golkiper.

Konkretniejsi starali się być miejscowi. W 6. minucie mocno, ale niecelnie przymierzył Nico Williams. Dwadzieścia minut później błąd popełnił Jules Kounde, niepewnie na przedpolu zachował się Marc-Andre ter Stegen. Jednak bez konsekwencji. Alejandro Berenguer nie był w stanie minąć bramkarza. Z kolei w 32. minucie próbę Inakiego Williamsa sparował Niemiec stojący między słupkami bramki Barcelony.

Najbliżej gola Athletic był chwilę później. Do dośrodkowania z rzutu rożnego doszedł Raul Garcia, piłka po jego strzale głową trafiła w poprzeczkę.

Wydawało się, że do przerwy gole nie padną. Tymczasem w doliczonym czasie Sergio Busquets precyzyjnie zagrał do Raphinhy, a ten uderzeniem w kierunku dalszego słupka trafił do bramki gospodarzy. Początkowo sędzia zasygnalizował spalonego, jednak po analizie VAR wskazał na środek boiska.

Po przerwie Barcelona przejęła inicjatywę i aktywnie szukała drugiego trafienia. Siedem minut po zmianie stron w końcu zobaczyliśmy takiego Lewandowskiego, jakiego chcemy oglądać. Z lewej strony dośrodkował Alex Balde, wprost na głowę Polaka, a ten uderzył z siedmiu metrów tuż obok słupka!

Minuty płynęły, gospodarze niewiele potrafili zdziałać. Barcelona spotkanie miała pod kontrolą. Widowisko ładne dla oka nie było, ale w tej fazie rozgrywek nie o to chodzi.

Ciekawiej na boisku zrobiło się w 72. minucie. Alejandro Berenguer urwał się lewą stroną, strzał z ostrego kąta na rzut rożny sparował ter Stegen. Piłka jeszcze odbiła się od słupka. Wydawało się, że gospodarze ożywią się, ale goście ponownie pozamykali strefy.

Athletic w końcu jednak ruszył do ataku. W 79. minucie kapitalnie w bramce zachował się ter Stegen, który wyciągnął się jak struna po uderzeniu Ikera Muniaina z ok. 16 metrów. Gospodarze szukali wyrównania i wydawało się, że sztuka udała im się w 87. minucie.

Zagranie za plecy obrońców do Inakiego Williamsa, ten przez pół boiska uciekał dwójce rywali i w sytuacji sam na sam pewnie uderzył do bramki. Po tej sytuacji interweniował VAR. Po analizach sędzia uznał, że wcześniej ręką zagrywał Muniain i bramkę anulował.

Gospodarze remisu szukali do końca. W 93. minucie seria uderzeń na bramkę Barcelony, jednak goście cudem wybronili się! Ostatecznie lider La Liga dowiózł wygraną do końca.

Przed El Clasico Barcelona ma nad Realem Madryt dziewięć punktów przewagi. Jeśli w niedzielę pokona Królewskich, to walka o mistrzostwo Hiszpanii będzie raczej rozstrzygnięta.

Athletic Bilbao - FC Barcelona 0:1 (0:1)
0:1 - Raphinha 45+1'

Składy:

Athletic Bilbao: Julen Agirrezabala - Oscar de Marcos, Dani Vivian, Inigo Martinez, Mikel Balenziaga (70' Yuri Berchiche) - Dani Garcia, Mikel Vesga (64' Oier Zarraga) - Nico Williams, Raul Garcia (64' Iker Muniain), Alejandro Berenguer (84' Gorka Guruzeta) - Inaki Williams.

FC Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Sergi Roberto (83' Marcos Alonso), Jules Kounde, Andreas Christensen, Alex Balde - Frenkie de Jong, Sergio Busquets, Gavi (90+4' Angel Alarcon) - Raphinha (83' Ansu Fati), Robert Lewandowski, Ferran Torres (68' Franck Kessie).

Żółte kartki: I. Williams, Zarraga (Athletic) oraz S. Roberto (Barcelona).

Sędzia: Jesus Gil Manzano.

Czytaj także:
Słaby początek Realu Madryt. Zaskoczyli po kwadransie
Ważne punkty Sevilli. Status quo po meczu Villarrealu z Betisem

Komentarze (23)
avatar
hiena352
13.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
liga konferencji czeka, dadzą rade 
avatar
Adela Rozen
13.03.2023
Zgłoś do moderacji
9
0
Odpowiedz
I znowu magister sponiewierany przez młodych , a oprócz machania ręcami to znowu niczym się nie wyróżnił , inaczej w "formie" jak zawsze... :-))) 
avatar
zbyszko64
13.03.2023
Zgłoś do moderacji
7
0
Odpowiedz
bardzo nieudany występ naszego mgr nie dalo sie tego oglądać byl jednym z trzech najsłabszych pilkarzy na boisku 
avatar
Tomasz Sobczak
13.03.2023
Zgłoś do moderacji
6
2
Odpowiedz
" PRZED" kolejnym meczem będzie znowu najlepszy..., czemu wszędzie piszą o zmęczeniu po mundialowym jak na Mundialu w ogóle nie grał a rzut karny - w doliczonym czasie- z Francuzami katastrofal Czytaj całość
avatar
El Dobijako Los Ogórkos
13.03.2023
Zgłoś do moderacji
6
2
Odpowiedz
Czekam na komentarz #franekbra - będzie na pewno napisane że to nieprawda, że lewandoski zagrał wyśmienicie, brał udział w akcji bramkowej, a obecna Barca jest jedną z najlepszych drużyn Europy Czytaj całość