Piłkarze Liverpoolu mogą sobie pluć w brody. W pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Realem Madryt prowadzili już 2:0, by ostatecznie przegrać aż 2:5. To sprawia, że sytuacja "The Reds" przed rewanżem jest bardzo trudna. Może się okazać, że pokonanie Realu różnicą czterech bramek i to w dodatku na jego terenie, jest niewykonalne.
Jerzy Dudek w przeszłości był zawodnikiem zarówno Liverpoolu jak i Realu. W rozmowie z "Super Expressem" podkreśla, że Królewskim nie powinna stać się krzywda.
- Nie przewiduję katastrofy, że coś złego może się wydarzyć. Wiadomo, że nawet w takiej sytuacji trzeba mobilizować chłopaków, bo muszą wybiegać to spotkanie - podkreślił były bramkarz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: stadiony świata. Ten film można oglądać bez końca
Dudek przyznaje, że Real Madryt nie jest zespołem pozbawionym wad. Piłkarze Królewskich mają problemy szczególnie w defensywie, gdzie pojawiają się kłopoty z wyprowadzeniem piłki.
- Liverpool może to wykorzystać. Jednak nie może sobie pozwolić na stratę gola. Wydaje się, że gdy Real zdobędzie bramkę, to zabije tym mecz - dodał Dudek.
49-latek przewiduje, że Liverpool odniesie minimalne zwycięstwo, co jednocześnie zapewni Realowi awans do ćwierćfinału.
Początek starcia gigantów w środę, o godz. 21:00.
Czytaj także:
Frankowski napisał list do prezydenta UEFA. Wspomniał o Łukaszence