Kompletnie pusta bramka. Zobacz, co zrobił Benzema (wideo)

Twitter / Polsat Sport / Na zdjęciu: uderzenie Karima Benzemy
Twitter / Polsat Sport / Na zdjęciu: uderzenie Karima Benzemy

Drugi sezon z rzędu Real Madryt trafił na Chelsea w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Pierwszy mecz tej rywalizacji odbywa się na Santiago Bernabeu, a wynik meczu w 21. minucie otworzył napastnik gospodarzy, Karim Benzema. Po przerwie trafił Marco Asensio.

W poprzednim sezonie rywalizacja Realu Madryt z Chelsea FC dostarczyła sporo emocji. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym mistrz Hiszpanii zwyciężył 3:1 w Londynie, a głównym aktorem tego pojedynku był Karim Benzema. Francuz skompletował wówczas hat-tricka.

Taki sam wynik padł w rewanżu, przez co doszło do dogrywki. W niej bohaterem został napastnik Królewskich, który zdobył decydującą bramkę w tej rywalizacji.

Los sprawił, że w sezonie 2022/2023 Real ponownie trafił na Chelsea w ćwierćfinale. Jednak tym razem do pierwszego spotkania tych drużyn doszło na Santiago Bernabeu.

Już w 21. minucie padła pierwsza bramka w tej rywalizacji. Zdobył ją nie kto inny jak Benzema. Po wrzutce Daniego Carvajala do piłki dopadł Vinicius Junior, który wygrał walkę z obrońcą i zdołał oddać strzał. Co prawda obronił go Kepa Arrizabalaga, ale futbolówka po jego interwencji spadła prosto pod nogi Francuza. Nie było możliwości, by ten się pomylił.

Zobacz bramkę Benzemy:

Sytuacja Chelsea skomplikowała się w 59. minucie, kiedy to czerwoną kartkę otrzymał Ben Chilwell. Real wykorzystał grę w przewadze i kwadrans później podwyższył prowadzenie. Będący w polu karnym Vinicius Junior wypatrzył kompletnie niekrytego przed polem karnym Marco Asensio. Rezerwowy oddał strzał z pierwszej piłki, którego nie zatrzymał bramkarz gości. Hiszpan tym samym zanotował znakomite wejście, bo na boisku zameldował się trzy minuty wcześniej.

Zobacz bramkę Asensio:

Przeczytaj także:
Trener Brighton zabrał głos ws. Modera. Nie ma dobrych wieści
Ależ osiągnięcie Erlinga Haalanda! Rekord Leo Messiego i Adriano wyrównany

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Klich w nowej roli. Zobacz, jak sobie poradził

Komentarze (0)