Tegoroczny kongres FIFA odbywa się w stolicy Rwandy, Kigali. To kraj położony w środkowo-wschodniej Afryce z mroczną historią. W 1994 roku doszło tam do zbrodni ludobójstwa. W ciągu około 100 dni ekstremiści z plemienia Hutu dokonali masakry nawet ponad miliona osób pochodzenia Tutsi.
Historię podczas kongresu przypomniał Gianni Infantino, który w Kigali został oficjalnie potwierdzony jako prezydent FIFA na kolejną kadencję. Szwajcar mówił o swojej wygranej w wyborach w 2016 roku. Wtedy od działaczy z Rwandy usłyszał, że nie dostanie ich poparcia.
- Podczas wizyty w miejscu pamięci o ludobójstwie w Kigali byłem dość przygnębiony, bliski poddania się. To, co ten kraj wycierpiał i jak się podniósł, jest inspirujące dla całego świata. Zrozumiałem, że nie mogę się poddać, bo ktoś mi coś powiedział - powiedział podczas przemówienia otwierającego kongres.
ZOBACZ WIDEO: Kryzys "Lewego"? Tym żyje polska piłka - Z Pierwszej Piłki #33
Odbudowa Rwandy po ludobójczej wojnie domowej z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku była dla Infantino inspiracją. Jego słowa spotkały się z krytyką na całym świecie.
"Infantino opowiedział anegdotę, w której opisał, jak afrykańscy delegaci powiedzieli mu, że nie poprą jego kandydatury w wyborach w 2016 roku. Wizyta w muzeum ludobójstwa przekonała go, by się nie poddawał, tak jak Rwanda. Niezła rzecz" - podsumował dziennikarz "New York Times" Tariq Panja.
W ostrych słowach zareagował m.in. Piotr Żelazny. "Ohydna postać. W dodatku kretyn" - napisał na Twitterze polski dziennikarz.
Infantino był jedynym kandydatem na to stanowisko. Jego zwycięstwo w tym głosowaniu było więc tylko formalnością.
52-latek po raz pierwszy objął tę funkcję w 2016 roku. W wyścigu o "stołek prezesa" pokonał on m.in. byłego zastępcę sekretarza generalnego FIFA Francuza Jerome'a Champagne'a czy szefa Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej (AFC) szejka Al Khalifę.
W 2019 roku został on wybrany na drugą kadencję, jednak już na takiej samej zasadzie co teraz. Infantino nie miał kontrkandydata, stąd też delegaci udzielili mu poparcia poprzez aklamację.
Czytaj także:
"To jest ten Piotr!" Włosi zachwyceni występem Zielińskiego
Napoli dokonało tego pierwszy raz w historii. Włosi czekali na taką fazę pucharową Ligi Mistrzów