Początek meczu we Wrocławiu zaskoczył. Śląsk i Stal nie mogą być niczego pewni

PAP / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: Alex Vallejo (z lewej) i Matias Nahuel Leiva
PAP / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: Alex Vallejo (z lewej) i Matias Nahuel Leiva

Pierwsze minuty sobotniego starcia na Tarczyński Arena pomiędzy Śląskiem Wrocław a Stalą Mielec zapowiadały grad goli. Obie ekipy dały sobie po razie i na tym się jednak skończyło. Zadowolone mogą być jedynie inne drużyny walczące o utrzymanie.

Zanim wybrzmiał pierwszy gwizdek, nagrodę dla najlepszego piłkarza PKO Ekstraklasy ubiegłego miesiąca otrzymał John Yeboah. Niemiec jest jednym z najważniejszych zawodników Śląska i kto wie, na którym miejscu w tabeli byłby zespół Ivana Djurdjevicia bez niego w składzie.

Natomiast sytuacja wrocławian wciąż jest daleka od ideału, ponieważ dzieliły ich jedynie trzy "oczka" od strefy spadkowej. Sobotni rywal, Stal Mielec, miał przed meczem tyle samo punktów, więc wiadomo było, że na Tarczyński Arena będzie sporo emocji oraz walki już od samego początku.

Prognozy się sprawdziły - w 7. minucie dośrodkowanie Martina Konczkowskiego z prawej strony wykorzystał Erik Exposito, który uderzeniem głową trafił do siatki. Radość we Wrocławiu z gola Hiszpana nie trwała zbyt długo.

ZOBACZ WIDEO: "To nie jest tak, że się mądrzę". Robert Lewandowski mówi o swojej roli w Barcelonie

180 sekund później Marcin Flis zgrał futbolówkę po rzucie rożnym do Rauno Sappinena, a ten wyrównał stan spotkania. Bramkarz gospodarzy, Rafał Leszczyński, mocno protestował, ponieważ stały fragment gry nie powinien był zostać przyznany gościom. Sędziowie nie zauważyli, że piłka opuściła linię końcową całym obwodem.

Mimo wszystko gracze Śląska mogą mieć pretensje tylko do siebie. Ich krycie podczas kornera powinno wyglądać zupełnie inaczej. Znacznie lepiej prezentowały się za to długie podania środkowych pomocników gospodarzy w tym Nahuela Leivy czy Michała Rzuchowskiego.

Ten drugi znalazł w polu karnym Stali Mielec Erika Exposito, który fatalnie przestrzelił ponad bramką. Zespół Ivana Djurdjevicia może mówić jednak o furze szczęścia, bo tuż przed przerwą w poprzeczkę trafił Arkadiusz Kasperkiewicz. Leszczyński odprowadzał tylko piłkę wzrokiem.

Pierwsza połowa zleciała szybko, ale w drugiej tempo nieco spadło. Przynajmniej ze strony gości. Wrocławianie szukali okazji, a najlepszą niewątpliwie wyróżniony John Yeboah, który po podaniu od Nahuela Leivy miał przed sobą jedynie bramkarza rywali. Jego płaskie uderzenie trafiło w boczną siatkę.

Pod koniec meczu było więcej walki niż samej gry. Doszło też do przepychanek, przez które sędzia Piotr Lasyk miał trochę pracy. Kilku piłkarzy otrzymało żółte kartki.

Stal Mielec wykonała więc plan minimum i z Wrocławia wywozi punkt. Mimo wszystko wciąż nie może być niczego pewna, podobnie jak Śląsk. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na tabelę PKO Ekstraklasy i zobaczyć jak nieubłaganie zbliżają się drużyny ze strefy spadkowej.

Śląsk Wrocław - Stal Mielec 1:1 (1:1)
1:0 - Erik Exposito 7'
1:1 - Rauno Sappinen 10'

Składy:

Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński - Martin Konczkowski (81' Dennis Jastrzembski), Diogo Verdasca, Konrad Poprawa, Daniel Gretarsson, Łukasz Bejger (46' Patryk Janasik) - Michał Rzuchowski (81' Petr Schwarz), Patrick Olsen, Nahuel Leiva (88' Adrian Łyszczarz) - John Yeboah, Erik Exposito

Stal Mielec: Bartosz Mrozek - Fabian Hiszpański, Arkadiusz Kasperkiewicz, Mateusz Matras, Marcin Flis, Krystian Getinger - Maciej Domański (88' Maciej Wolski), Alex Vallejo (46' Mateusz Mak), Koki Hinokio (74' Paweł Żyra), Piotr Wlazło - Rauno Sappinen

Żółte kartki: Patrick Olsen, John Yeboah, Petr Schwarz, Erik Exposito, Diogo Verdasca (Śląsk Wrocław) - Rauno Sappinen, Krystian Getinger, Marcin Flis (Stal Mielec)

Sędzia: Piotr Lasyk

Zobacz też:
Wpadka hiszpańskiego dziennika przed El Clasico. Chodzi o Lewandowskiego

Komentarze (2)
avatar
clown1
25.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po co komu Var skoro się go nie używa. Niech Lasyk wyjaśni dlaczego nie sprawdził VARU Czytaj całość
avatar
clown1
25.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lewndowski powinien płakać nad swoim graniem a nie śmiać się z góry przed meczem' Jak to się mówi śmieje się każdy na końcu ??????