"Ekstaza" po zwycięstwie. To wprawiło Barcelonę w szaleństwo

Wskaźniki drgań oszalałyby na Camp Nou po bramce Francka Kessiego, która dała zwycięstwo nad Realem (2:1). W doliczonym czasie gry piłkarz przedłużył wielkie święto w mieście.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Radość piłkarzy FC Barcelony PAP/EPA / Enric Fontcuberta / Radość piłkarzy FC Barcelony
Nie ma w tym przesady. Camp Nou w Barcelonie drżało po eksplozji radości kibiców, którzy w doliczonym czasie El Clasico zaczęli świętować trafienie Francka Kessie'ego. Około 95 tysięcy kibiców oszalało z radości. Rozległy się krzyki i śpiewy głośniejsze niż jakiekolwiek inne wcześniej. A trzeba im oddać, że od pierwszej minuty mocno zagrzewali Barcę do walki. Ale taka euforia zdarzyła się w niedzielę tylko raz.

Wcześniej na stadionie dwa razy zapadała grobowa cisza. Najpierw po samobójczym golu Ronalda Araujo, a potem po nieuznanej bramce Asensio. Kibice pierwszy raz poderwali się z radości po bramce Sergiego Roberto, potem po decyzji arbitra o nieuznaniu gola Asensio, aż poruszyli stadion w doliczonym czasie. Ogromna grupa wspólnie przeżywała starcie z największym rywalem Katalonii.

Ekstaza i delirium

Po opanowaniu radości pojawiły się śpiewy o mistrzostwie dla Barcelony. Po ograniu Realu 2:1 kibice Barcy czują się już mistrzami, bo przewagę nad największym rywalem powiększyli do 12 punktów. Wygląda na to, że tylko katastrofa może im zabrać tytuł.

ZOBACZ WIDEO: Tego bramkarz się nie spodziewał. Co on zrobił?!

"Ekstaza" - tak niedzielny wieczór w Barcelonie podsumowuje w poniedziałkowym wydaniu "Mundo Deportivo". Na okładce zdjęcie piłkarzy świętujących jedną z dwóch bramek. To same ujęcie wykorzystali dziennikarze katalońskiego "Sportu". Oni też użyli jednego słowa na okładce: "Delirium". Nic dziwnego. Miasto świętowało sukces jeszcze długo po meczu. Grupki kibiców dało się spotkać jeszcze o godzinie drugiej w nocy. Po El Clasico Barcelona zasnęła bardzo późno.

- Nie czujemy się jeszcze mistrzami - przestrzegał Xavi na konferencji po spotkaniu. - Wykonaliśmy ważny krok w tę stronę. Jesteśmy bardzo zadowoleni, mocno na to pracujemy. Jesteśmy rodziną, a atmosfera jest świetna - dodał.

Trener próbował tonować nastroje. Nie wszedł na salę konferencyjną z szampanem w dłoni, ale z jego wypowiedzi wyłaniał się delikatny uśmiech. Urządził kibicom emocjonujące widowisko i zrealizował swój plan pokonania Realu po raz trzeci w tym sezonie. Po raz pierwszy w karierze dokonał tego na Camp Nou. Był to jego debiut w starciu z Realem u siebie.

Wyjątkowy mecz Polaka

Podobnie jak dla Lewandowskiego. Polak również debiutował w El Clasico na Camp Nou. Do spełnienia planu idealnego brakowało mu tylko bramki, jednak i tak został jednym z bohaterów spotkania. Najpierw próbował wyrównać po efektownym uderzeniu nożycami, aż w końcu w doliczonym czasie wykreował akcję na wagę zwycięstwa. To on zagrał piętą do Alejandro Balde, który asystował Kessie'emu. Okazało się, że zespół potrafi rozgrywać nawet bez Pedriego, którego zabrakło w klasyku.

- Jestem dumny z tego, jak pracuje drużyna. Z tego, że nie jest uzależniona od Pedriego, Lewandowskiego i Ousmane'a Dembele - przyznał na konferencji.

W kluczowym momencie to "Lewy" wszedł w buty rozgrywającego i wywiązał się z roli, którą przepowiadali mu katalońscy dziennikarze. Przed meczem pisali, że to on ma być samodzielnym liderem Barcy w klasyku. Tak też się stało - to on wysyłał kolegom sygnały do ataku. Obok niego wyróżniał się też Andreas Christensen. Zaliczył kilka interwencji w obronie, ale był też aktywny w polu karnym Realu. Sam co najmniej dwa razy zagroził bramce rywali.

Piłkarze poprawili też wizerunek klubu. Wszyscy hiszpańscy dziennikarze przypominali, że dobry występ w klasyku to szansa na uciszenie afery dotyczącej współpracy Barcelony z Jose Marią Enriquezem Negreirą. Kiedy był wiceszefem arbitrów, jego firma współpracowała z klubem. Postępowanie w tej sprawie wszczęła prokuratura. Jest podejrzenie korupcji.

Dobry występ z Realem przywrócił dyskusję o formie zespołu i coraz bliższym mistrzostwie Hiszpanii. Choć do końca sezonu zostały dwa miesiące, kibice mogą już zacząć przygotowania do wielkiej fety.

Z Barcelony Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Xavi śpi spokojnie. Santos niekoniecznie [OPINIA]
Dudek doszukuje się oszustwa. Tak skomentował nieuznanego gola dla Realu

Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy Barcelona zostanie mistrzem Hiszpanii?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×