"Ekstaza" po zwycięstwie. To wprawiło Barcelonę w szaleństwo
Wskaźniki drgań oszalałyby na Camp Nou po bramce Francka Kessiego, która dała zwycięstwo nad Realem (2:1). W doliczonym czasie gry piłkarz przedłużył wielkie święto w mieście.
Wcześniej na stadionie dwa razy zapadała grobowa cisza. Najpierw po samobójczym golu Ronalda Araujo, a potem po nieuznanej bramce Asensio. Kibice pierwszy raz poderwali się z radości po bramce Sergiego Roberto, potem po decyzji arbitra o nieuznaniu gola Asensio, aż poruszyli stadion w doliczonym czasie. Ogromna grupa wspólnie przeżywała starcie z największym rywalem Katalonii.
Ekstaza i delirium
Po opanowaniu radości pojawiły się śpiewy o mistrzostwie dla Barcelony. Po ograniu Realu 2:1 kibice Barcy czują się już mistrzami, bo przewagę nad największym rywalem powiększyli do 12 punktów. Wygląda na to, że tylko katastrofa może im zabrać tytuł.
ZOBACZ WIDEO: Tego bramkarz się nie spodziewał. Co on zrobił?!"Ekstaza" - tak niedzielny wieczór w Barcelonie podsumowuje w poniedziałkowym wydaniu "Mundo Deportivo". Na okładce zdjęcie piłkarzy świętujących jedną z dwóch bramek. To same ujęcie wykorzystali dziennikarze katalońskiego "Sportu". Oni też użyli jednego słowa na okładce: "Delirium". Nic dziwnego. Miasto świętowało sukces jeszcze długo po meczu. Grupki kibiców dało się spotkać jeszcze o godzinie drugiej w nocy. Po El Clasico Barcelona zasnęła bardzo późno.
- Nie czujemy się jeszcze mistrzami - przestrzegał Xavi na konferencji po spotkaniu. - Wykonaliśmy ważny krok w tę stronę. Jesteśmy bardzo zadowoleni, mocno na to pracujemy. Jesteśmy rodziną, a atmosfera jest świetna - dodał.
Trener próbował tonować nastroje. Nie wszedł na salę konferencyjną z szampanem w dłoni, ale z jego wypowiedzi wyłaniał się delikatny uśmiech. Urządził kibicom emocjonujące widowisko i zrealizował swój plan pokonania Realu po raz trzeci w tym sezonie. Po raz pierwszy w karierze dokonał tego na Camp Nou. Był to jego debiut w starciu z Realem u siebie.
Wyjątkowy mecz Polaka
Podobnie jak dla Lewandowskiego. Polak również debiutował w El Clasico na Camp Nou. Do spełnienia planu idealnego brakowało mu tylko bramki, jednak i tak został jednym z bohaterów spotkania. Najpierw próbował wyrównać po efektownym uderzeniu nożycami, aż w końcu w doliczonym czasie wykreował akcję na wagę zwycięstwa. To on zagrał piętą do Alejandro Balde, który asystował Kessie'emu. Okazało się, że zespół potrafi rozgrywać nawet bez Pedriego, którego zabrakło w klasyku.
- Jestem dumny z tego, jak pracuje drużyna. Z tego, że nie jest uzależniona od Pedriego, Lewandowskiego i Ousmane'a Dembele - przyznał na konferencji.
W kluczowym momencie to "Lewy" wszedł w buty rozgrywającego i wywiązał się z roli, którą przepowiadali mu katalońscy dziennikarze. Przed meczem pisali, że to on ma być samodzielnym liderem Barcy w klasyku. Tak też się stało - to on wysyłał kolegom sygnały do ataku. Obok niego wyróżniał się też Andreas Christensen. Zaliczył kilka interwencji w obronie, ale był też aktywny w polu karnym Realu. Sam co najmniej dwa razy zagroził bramce rywali.
Piłkarze poprawili też wizerunek klubu. Wszyscy hiszpańscy dziennikarze przypominali, że dobry występ w klasyku to szansa na uciszenie afery dotyczącej współpracy Barcelony z Jose Marią Enriquezem Negreirą. Kiedy był wiceszefem arbitrów, jego firma współpracowała z klubem. Postępowanie w tej sprawie wszczęła prokuratura. Jest podejrzenie korupcji.
Dobry występ z Realem przywrócił dyskusję o formie zespołu i coraz bliższym mistrzostwie Hiszpanii. Choć do końca sezonu zostały dwa miesiące, kibice mogą już zacząć przygotowania do wielkiej fety.
Z Barcelony Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Xavi śpi spokojnie. Santos niekoniecznie [OPINIA]
Dudek doszukuje się oszustwa. Tak skomentował nieuznanego gola dla Realu
Oglądaj Serie A NA ŻYWO w Pilot WP!
-
ALKOHOLIK Zgłoś komentarz
Asysta asysty piętą przypadkową...To jest dopiero wyczyn .. -
Dobije czy nie Zgłoś komentarz
Mistrz Hiszpanii dostaje lanie w Lidze Europy...to pokazuje ile warta jest liga hiszpanska