Xavi śpi spokojnie. Santos niekoniecznie [OPINIA]

Mimo słabszej formy Robert Lewandowski może mrozić szampana. Po niedzielnym zwycięstwie Barcy w El Clasico (2:1) trudno sobie wyobrazić, by gracze Xaviego roztrwonili 12 punktów przewagi.

Dariusz Faron
Dariusz Faron
Robert Lewandowski i Sergio Busquets PAP/EPA / EPA/Enric Fontcuberta / Na zdjęciu: Robert Lewandowski i Sergio Busquets
Nie ma sensu zakłamywać rzeczywistości - El Clasico potwierdziło, że "Lewy" nie jest w optymalnej dyspozycji. Walczył, harował, ale do doliczonego czasu dla kapitana reprezentacji Polski był to frustrujący wieczór. Nie wykorzystał swoich szans (choćby w 67. minucie, kiedy efektownie składał się nożycami), był często odcinany od piłek przez obrońców Królewskich.

Sam Lewandowski mówił w przedmeczowym wywiadzie dla Eleven Sports, że ostatni czas był dla niego trudny i po niedzielnym klasyku z pewnością nadal nie możemy powiedzieć, że oglądamy najlepszą wersję "RL9". Na gola w La Liga Polak czeka od 19 lutego. Jasne, wypadł na jakiś czas przez kontuzję, ale piłkarzowi tej klasy brak trafienia w kilku meczach z rzędu na pewno siedzi z tyłu głowy.

Tym niższy ukłon dla napastnika Barcy za cudowną asystę drugiego stopnia przy decydującym golu Francka Kessiego. Lewandowski może i rozgrywał przeciętny mecz, ale w kluczowym momencie zrobił różnicę. To on napędził akcję, która praktycznie kończy wyścig o tytuł. Chyba nawet najwięksi optymiści spośród fanów Realu nie wierzą, że drużyna Ancelottiego zdoła odrobić na finiszu rozgrywek dwanaście punktów straty.

ZOBACZ WIDEO: Tego bramkarz się nie spodziewał. Co on zrobił?!

Jestem pewien, że taki pierwszy rok w Katalonii Lewandowski brałby przed transferem w ciemno. Owszem, w europejskich pucharach Barca zderzyła się ze ścianą, ale jeśli nie dojdzie w La Liga do katastrofy i drużyna nie zejdzie nagle z mistrzowskiego kursu, kibice szybko im to wybaczą. Zaraz najprawdopodobniej nikt nie będzie pamiętał też, że "Lewy" po imponującym początku wpadł w dołek. Tym bardziej że - tylko przypomnę - napastnik jest na najlepszej drodze do zdobycia tytułu króla strzelców. Całkiem przyzwoicie jak na pierwszy rok w nowej lidze i otoczeniu.

Przy tak dużej przewadze nad Realem nawet lekki kryzys Lewandowskiego nie powinien martwić Xaviego. Zresztą, okres nieobecności Polaka ze względu na jego kontuzję pokazał, że na Camp Nou o przesadnej "Lewydependencii" raczej nie ma mowy - bez niego Katalończycy świetnie punktowali.

Gorzej od Xaviego śpi zapewne Fernando Santos. Za "pięć minut" mecze z Albanią i Czechami. A polska kadra bez goli "Lewego" może nie poradzić sobie tak dobrze jak Barcelona.

Dariusz Faron, WP SportoweFakty

Zobacz także: 
Autostrada do mistrzostwa? Xavi się cieszy, ale i przestrzega 
Gorąco w sieci po El Clasico 

Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×