- To zorganizowana akcja, aby skompromitować nasz klub. Nie pozwolę na to. Będziemy się bronić, ale też atakować. Wszyscy, którzy biorę udział w tej nagonce, wkrótce się przekonają, że nie warto - mówił Joan Laporta w otwartym przemówieniu dwa dni przed ostatnim El Clasico (FC Barcelona pokonała 2:1 Real Madryt - TUTAJ więcej szczegółów >>). Słowa dotrzymał. I to bardzo szybko.
"Mundo Deportivo" poinformowało właśnie, że Katalończycy złożą cztery pozwy sądowe wobec dziennikarzy i mediów ws. "afery Negreiry". Cztery w najbliższych dniach. Kolejnych pięć pozwów jest w fazie przygotowania. A to ponoć nie koniec wojny na linii Barcelona - media.
Skąd taka reakcja Barcelony? Chodzi o materiały dziennikarskie, które przypomniały "aferę Negreiry". W największym skrócie: Barcelona w latach 2001-18 (być może też wcześniej) przekazywała pieniądze do spółek powiązanych z ówczesnym wiceprezesem Komitetu Sędziowskiego (CTA), Jose Marią Enriquezem Negreirą. Łącznie miała być to kwota ok. 7,3 mln euro.
ZOBACZ WIDEO: Tego gola można oglądać i oglądać. Ależ uderzył
Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia wobec wspomnianego wyżej Negreiry, ale również byłych prezesów klubu (Sandro Rosell i Josep Bartomeu) oraz dyrektora generalnego i dyrektora ds. sportów profesjonalnych pracujących za czasów Bartomeu. Co ciekawe, śledztwo skarbowe do niczego nie doprowadziło. Już w kwietniu 2022 roku ministerstwo skarbu poinformowało, że nie ma możliwości, by udowodnić, że Barcelona płaciła Negreirze za lepsze traktowanie przez sędziów (czytaj: korupcję).
I właśnie powołując się na te wnioski z raportu "skarbówki", Laporta pozywa do sądu wszystkich dziennikarzy, którzy odważyli się pisać o tej aferze.
Czytaj także: Sprawa Negreiry. Bez dowodów na winę Barcelonę >>