O meczu otwarcia eliminacji Euro 2024 Polacy będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Porażka w Pradze z Czechami 1:3 i przede wszystkim fatalny styl - tak wyglądało to w skrócie.
Dużo słów krytyki poleciało na blok defensywny. Marek Koźmiński na radar wziął przede wszystkim Michała Karbownika, 22-latka z Fortuny Duesseldorf.
- Na dziś absolutnie nie dorasta do poziomu reprezentacyjnego. Być może za rok, za dwa to się zmieni, natomiast długo na niego czekamy. To jest zawodnik, który niedawno został okrzyknięty dużym talentem w Polsce, ale po wieczorze w Pradze nawet tego talentu nie było widać - przyznał w programie "Loża piłkarska".
Fernando Santos postawił na Karbownika na lewej defensywie. Delikatnie mówiąc - ten pomysł się nie sprawdził. Efekt był taki, że zawodnik ten nie wyszedł z szatni na drugą połowę.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak wróci do reprezentacji Polski? "Nie wykluczam tego"
- Kompletnie nie rozumiem, czy ten chłopak wie, o co chodzi na tej pozycji. Ma predyspozycje, żeby grać na lewej obronie. Jest szybki, ma odejście, ale co z tego, skoro jest próbowany tam od dłuższego czasu - powiedział Koźmiński.
Zwrócił też uwagę na pewną rzecz. Mianowicie na to, jak kluczową postacią dla kadry jest postać Bartosza Bereszyńskiego. Na to okienko zawodnika SSC Napoli z gry wyeliminowała jednak kontuzja i Santos musiał szukać zastępstwa. Dlatego właśnie sięgnął po Karbownika.
Według Koźmińskiego lepsza byłaby inna opcja. - Jesteśmy tak ubodzy na lewej stronie, że jeżeli trener nie sięga po Tymoteusza Puchacza, który jest lewonożnym piłkarzem, to coś ma w głowie - rzucił.
- Ten problem z lewą obroną pogłębia się, gdy nie ma Bartka Bereszyńskiego, który jest poza zasięgiem innych reprezentantów - dodał.
Już w poniedziałkowy wieczór na PGE Narodowym w Warszawie Polacy zagrają z Albańczykami. I Santos ponownie będzie musiał się zmierzyć z dokładnie takim samym problemem.
Zobacz także:
Gikiewicz nie wytrzymał. Mocne słowa nt. Lewandowskiego
Jan Bednarek przed meczem z Albanią. "Najważniejsza jest reakcja"