Legia lepsza od Rakowa. Cztery gole w hicie

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa

To był jeden z najciekawszych meczów tego sezonu. Legia Warszawa podstawiła Rakowowi Częstochowa kłodę w drodze do mistrzostwa i pokazała, że nie wypisuje się z walki o tytuł.

Przy takiej drużynie to się wydawało niemożliwe. Legia wyszła do ataku, piłkę na lewej stronie dostał Filip Mladenović i bez zastanowienia dośrodkował do Pawła Wszołka. Skrzydłowy urwał się obrońcom, ich błąd próbował nadrobić pomocnik, Ivi Lopez, ale nic to nie dało. Wszołek huknął głową i trafił na 3:1 na Legii. Podobne gole dla gospodarzy w Warszawie już padały. Wydawało się, że tak wytrawny rywal jak Raków, który walczy o mistrzostwo Polski, na taki manewr się nie nabierze. A jednak.

Ta akcja z 63. minuty dobiła gości. Na mniej niż pół godziny gry Legia wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Do piłkarzy Rakowa dotarło, że taką stratę z tak rozpędzonym rywalem trudno będzie odrobić.

Po raz pierwszy Legia zaskoczyła ich już w pierwszym kwadransie. Piłka po uderzeniu Tomasa Pekharta najpierw uderzyła w słupek. Chwilę później poprawił Ernest Muci i po tej centrze padła pierwsza bramka. Pięć minut później prowadzenie podwyższył Rafał Augustyniak, który zachował się jak rasowy napastnik po rozegraniu Muciego i Bartosza Kapustki. Gospodarze grali jak z nut. Trener Kosta Runjaić szalał z radości, a po chwili przekazywał piłkarzom, by nie spoczęli na laurach.

ZOBACZ WIDEO: Idą zmiany. "Santos nie będzie chciał się cofnąć"

Za drugim razem mu się nie udało. Po trafieniu Augustyniaka odpowiedzieć próbował Sebastian Musiolik, który uderzył z dystansu. Po nim świetnym rajdem na lewej stronie popisał się Ivi Lopez, aż w końcu udało się Bartoszowi Nowakowi. Dośrodkowanie Iviego, a Polak wzorowo uderzył głową i zaskoczył bramkarza.

Ten gol zbliżył Raków do Legii i dodał emocji. Starcie dwóch rywali w tabeli, których przez pierwszym gwizdkiem dzieliło dziewięć punktów, stało na wysokim poziomie. Obaj rywale atakowali bez ustanku, a piłkarze popisywali się efektownymi zagraniami.

Błyszczeli zawodnicy Legii - Muciemu zdarzyło się zagrać piętą, zwodami oszukiwał rywali, podobnie Josue.

Po stronie Rakowa - one man show w wykonaniu Iviego Lopeza. Hiszpan potwierdził, że jest czołową gwiazdą ligi. Szczyptą magii okraszone było niemal każde jego zagranie.

Tym bardziej goście mogą żałować, że nie przywiozą z Warszawy punktów. Ivi dogrywał lub sam strzelał. Jednak nie on był bohaterem akcji, która przyprawiła kibiców Legii o zawał serca. W 59. minucie kolegów na minę wsadzili Artur Jędrzejczyk i Dominik Hładun. Obrońca zagrał w polu karnym do bramkarza, ten zostawił bramkę, ale nie zdążył do piłki. Zawodnik Rakowa odebrał mu ją wślizgiem i cofnął do Vladislavsa Gutkovskisa. Łotysz pod naciskiem Augustyniaka spudłował.

Wcześniej było o krok od rzutu karnego. Bartosz Slisz wychodził z piłką, a Giannis Papanikolaou próbował mu ją odebrać. Zawodnicy starli się w polu karnym, Polak nadepnął na nogę Greka. Sędzia wstrzymał grę, ale po analizie VAR nie przyznał "jedenastki" Rakowowi.

Po bramce Wszołka gościom brakowało dogodnych akcji na miarę zbliżenia się do Legii. Ostatni gwizdek arbitra zaczął w Warszawie wielkie święto i dodał Runjaiciowi nadziei na dalszą walkę o mistrzostwo. Na swoim stadionie pozostał niepokonany, a po wielkim hicie zmniejszył stratę do lidera do sześciu punktów. Presja nadal jest po stronie Rakowa, który by spełnić sen o mistrzostwie nie może zawalić ostatnich ośmiu meczów sezonu.

Legia Warszawa - Raków Częstochowa 3:1 (2:1)
1:0 - Pekhart 15'
2:0 - Augustyniak 20'
2:1 - Nowak 32'
3:1 - Wszołek 63'

Legia: Dominik Hładun - Artur Jędrzejczyk, Rafał Augustyniak, Yuri Ribeiro - Paweł Wszołek, Bartosz Slisz, Josue (90. Igor Strzałek), Bartosz Kapustka (83. Jurgen Celhaka), Filip Mladenović - Tomas Pekhart (76. Maciej Rosołek), Ernest Muci (83. Carlitos).

Raków: ZLatan Kovacević - Stratos Svarnas, Zoran Arsenić, Milan Rundić (79. Mateusz Wdowiak) - Fran Tudor, Władysław Koczerhin (66. Ben Lederman), Giannis Papanikolaou (72. Marcin Cebula), Patryk Kun (67. Jean Carlos Silva) - Bartosz Nowak, Sebastian Musiolik (46. Vladislavs Gutkovskis), Ivi Lopez.

Żółte kartki: Kapustka, Wszołek i Carlitos (Legia) oraz Papanikolaou (Raków).

Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).

Kibiców: 28034.

Czytaj też:
David Badia przed debiutem w Lechii. Gdańszczanie mają grać inaczej
W Płocku nie tracą nadziei. Wisła jak reprezentacja Danii

Komentarze (35)
avatar
Contropotere
2.04.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Smutno mi, bo zawsze wychodzę z nory jak rasowy e-chuligan, gdy Legii nie idzie, a ona tylko wygrywa albo remisuje od października, nie może przegrać :( No cóż, będę musiał wrócić do przesiadyw Czytaj całość
avatar
Contropotere
2.04.2023
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Podwarszawskie szczury powychodziły z piwnic. A gdzie byliście gdy Legii nie szło w lidze? Jesteście kibicami sukcesu i tyle. Po wygranych meczach Legii potraficie się tylko wywyższać i obrażać Czytaj całość
avatar
Marek D.
2.04.2023
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Sedzia Lasyk tez zrobil swoje i w serialu " wszyscy kochamy wujka Mioduskiego" pan sedzia nie odbiegl poziomem swoich wczesniejszych kolezkow. Nie uznal stempla w polu karnym po ktory powinien Czytaj całość
avatar
Franczeska and kale-sons
2.04.2023
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Wszyscy walą legię, ciekawe w co ? 
avatar
Ires
2.04.2023
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
To czemu wszyscy się śmieją z Legii?