Czy Nagelsmann stracił szatnię? Częściowo na pewno tak, a w międzyczasie zrobił z Bayernu Monachium "FC Hollywood". Z tym, że w pewnym momencie wszystko wymknęło się spod kontroli. Sadio Mane wcale nie zastąpił Roberta Lewandowskiego, a zdaniem zagranicznych mediów pozbawił posady niemieckiego szkoleniowca.
Początek końca
Od razu do głowy przychodzi pewien idiom, czyli kto mieczem wojuje, od miecza ginie. I to szybko. Nagelsmann sprawiał wrażenie takiego, który za polską dziewiątką nie będzie płakał. Tymczasem nie dograł bez niej jednego sezonu. Przed rozgrywkami taki scenariusz nadawałby się do filmu science fiction.
Nie tak dawno o młodego trenera zabijały się mocarstwa, a jego przygoda z RB Lipsk wywarła na wszystkich ogromne wrażenie (wprowadził zespół do półfinału Ligi Mistrzów). Nagelsmann miał wszystko, co w młodym wieku pozwala robić karierę. Wykształcenie, charyzmę i dobre CV. Bił rekordy. Na przykład został najmłodszym trenerem w historii Bundesligi, który wygrał 100 meczów.
Nigdy wcześniej nikt w wieku 32 lat nie wygrał również fazy grupowej Ligi Mistrzów, czego dokonał w sezonie 2019/20. Ale coś zawiodło i choć garstka była zdziwiona, z Matthijsem de Ligtem na czele, jednak Nagelsmann został bez pracy. Co niewykluczone, że będzie kosztować Bawarczyków około 27 milionów euro.
ZOBACZ WIDEO: To nowy bohater kadry. Padły słowa o transferze
To nie jest typ dobrego kolegi
Alternatywą okazał się Thomas Tuchel. Jedno jest pewne. Jeżeli Mane zdecyduje się na kolejną awanturę w szatni, to z pewnością nie wyjdzie w nagrodę w pierwszym składzie, a prędzej skończy w rezerwach. Niemiec nie straci szatni, istnieje chyba większa szansa, że szatnia będzie się go bała.
Tuchel nie stosuje półśrodków i wielu namaściło go na skandalistę. Kibice pamiętają niektóre bardziej barwne sytuacje. Na przykład jego scysję z Antonio Conte, które uchodzi za "najmocniejszy uścisk ręki w historii". Niemiec wówczas sprawiał wrażenie, jakby chciał sprowadzić swojego kolegę po fachu do parteru. Okazało się, że Tuchela rozgniewał... brak kontaktu wzrokowego.
Nie najlepiej kończyły się jego dwie ostatnie współprace. Najpierw Niemiec nie dogadał się z Paris Saint-Germain i ostatecznie został zwolniony. W trakcie swojej pracy powiedział w jednym z wywiadów, że w stolicy Francji jest bardziej politykiem niż trenerem i na początku był skrajnie niedoceniany. Według RMC Sport, stołek stracił jednak za brak wyników sportowych i dominacji w Ligue 1.
W Chelsea nie było lepiej. Zdaniem CBS Gillem Balague, w Londynie uważano go za świetnego stratega z nieprzeciętnym warsztatem, ale postanowiono zwolnić za nieumiejętne prowadzenie kontaktów międzyludzkich. Samemu Tuchelowi miał się nie spodobać transfer Denisa Zakarii.
"Kto to jest?"
Jak twierdzi "The Times" szkoleniowiec chciał bazować na N’Golo Kante, Mateo Kovaciciu, Jorginho i Conorze Gallagherze, a Szwajcar nie znalazł się na liście życzeń Niemca. Jakby tego było mało, Tuchel ponoć nie krył zdziwienia, gdy zobaczył go po raz pierwszy na treningu.
Oficjalna wersja wydarzeń była zgoła odmienna, bo Zakaria twierdził, że znalazł się na Stamford Bridge na życzenie trenera urodzonego w Krumbach. W międzyczasie Tuchel znalazł się jeszcze kilka razy na czołówkach gazet, na przykład po meczu z FC Porto, którego to trenera miał zbesztać wielokrotnie w języku angielskim.
Można więc powiedzieć, że Bayern nie szuka mediatora. Dyrektor sportowy klubu, Hasan Salihamidzić przyznał, że gdy tylko pojawiła się "topowa opcja", od razu Bayern zdecydował się działać. Niegdysiejszy zawodnik Bawarczyków dodał również, że zwolnienie Nagelsmanna to była najtrudniejsza decyzja w jego życiu.
Nie ma czasu na sielankę
Najlepszy klub w historii niemieckiej piłki widocznie wyszedł z założenia, że w strukturach potrzeba twardej ręki, która przywróci porządek. Tuchel zaliczył debiut marzenie. W pewnym momencie jego zespół prowadził już 4:0 z Borussią Dortmund, a ostatecznie wygrał 4:2 i zrobił krok w stronę obrony kolejnego mistrzostwa kraju.
Szybko jednak los pokazał, że nie będzie łatwo. Do sensacji doszło w Monachium, gdyż Bayern pożegnał się z Pucharem Niemiec już w ćwierćfinale, po sensacyjnej porażce z Freiburgiem. Gola na wagę awansu z rzutu karnego strzelił Lucas Holer. Po meczu Tuchel nie krył zdenerwowania i mówił, że nie można w takich sytuacjach wyskakiwać do piłki w polu karnym.
Są wygrani, są przegrani, a on znowu znajdzie patent?
Niemiec poprosił również zarząd, by ten postarał się wykupić Joao Cancelo. Portugalczyk jest jednym z największych wygranych zmiany na stanowisku trenera Bawarczyków.
Prawy obrońca dowiedział się o fakcie w pomeczowym wywiadzie, w trakcie zgrupowania reprezentacji i choć mówił o szoku, uśmiech nie schodził z jego twarzy. Wcześniej Cancelo nie krył niezadowolenia z jego zdaniem zbyt małej liczby minut, którą otrzymywał od Nagelsmanna na boisku.
Przed Bayernem największy sprawdzian w tym sezonie. Tuchel spróbuje po raz kolejny zatrzymać Manchester City. Jeżeli ta sztuka mu się uda, klub z Monachium zgłosi poważny akces do wygrania najważniejszych rozgrywek na Starym Kontynencie. Jeżeli nie - będziemy mówić o falstarcie.
Niemiec wiedział na co się porywa, gdyż w pięciu pojedynkach wygrywał z "Obywatelami" aż trzykrotnie. Choć obie strony sporo ryzykują. Bayern chyba więcej, zatrudniając kontrowersyjnego szkoleniowca, gdy szatnia zdaje się być podzielona, a klub przeżywa pewien kryzys i Tuchel również.
Jego trzecie zwolnienie z rzędu, w ewentualnej atmosferze skandalu, mogłoby zrazić przyszłych potencjalnych pracodawców Niemca na dobre. Czy projekt ma potencjał? Na tym etapie trudno wyrokować. Na pierwsze poważniejsze wnioski przyjdzie czas po dwumeczu z City.
Bayern w następnym spotkaniu zmierzy się z Freiburgiem. Tym razem w ramach Bundesligi. Początek meczu 8 kwietnia, o godzinie 15:30. Transmisja na WP Pilot, relacja tekstowa live na WP SportoweFakty.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Polak zabłysnął. Świetny występ i niespodzianka w Turcji
- Przez najbliższe lata nie zobaczymy Ekstraklasy w TVP. Canal + znalazł się pod ścianą?