Powracający po poważnej kontuzji Austriak strzelił gole, które pomogły w zremisowaniu 2:2 z Lechem Poznań i pokonaniu 3:2 Cracovii. Alexander Gorgon wystąpił przeciwko Pasom na pozycji napastnika z powodu nieobecności zawieszonego Luki Zahovicia i kontuzjowanego Pontusa Almqvista.
- Przez całą karierę byłem uniwersalnym piłkarzem ofensywnym. Granie nie pozycji napastnika nie było czymś, co mi przeszkadzało. Wiadomo, że jeszcze lepiej czuję się po zdobyciu bramki. Dla mnie i całego zespołu to był mecz pełny emocji - opowiada Alexander Gorgon z Pogoni Szczecin.
Rozstrzygnięcie meczu z Cracovią nastąpiło dopiero w 88. minucie. Pogoń miała znacznie więcej sytuacji podbramkowych niż Pasy, ale marnowała większość z nich. Nawet po objęciu prowadzenia miała problem z kontrolowaniem sytuacji na własnym stadionie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bajeczny gol 17-latka z Legii
- Utrudniliśmy sobie życie drugą straconą bramką. Niby mieliśmy wszystko pod kontrolą, a jednak zrobiło się 2:2. W tym meczu fajnie tworzyliśmy akcje i mieliśmy dużo sytuacji podbramkowych. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy wielu z nich i musieliśmy długo pracować na gole. Zasłużyliśmy sobie jednak na trzecią bramkę i zwycięstwo - ocenia doświadczony piłkarz.
Pogoń zwyciężyła dopiero po raz trzeci po pełnym otwarciu jej stadionu. Jak na pół roku, to niewiele, mimo to frekwencja w Szczecinie jest niezła. Wygrane 3:2 starcie zobaczyło z trybun ponad 17 tysięcy osób. - Ściany pomogły szczególnie przy stanie 2:2, kiedy walczyliśmy o trzeciego gola. Czułem tę energię z trybun i kibice wymusili zwycięską bramkę - mówi Gorgon.
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"