Nie tak miało być! Najpierw kontuzja, potem pozytywny wynik testu na doping

WP SportoweFakty / Kuba Duda / Na zdjęciu: Bartosz Salamon
WP SportoweFakty / Kuba Duda / Na zdjęciu: Bartosz Salamon

Nie wrócił do Polski, by odcinać kupony. Został liderem mistrza Polski i reprezentantem kraju. I kiedy wydawało się, że Bartosz Salamon zacznie grać w kadrze regularnie, otrzymał wynik testu antydopingowego.

Razem z klubem od tygodnia podkreśla, że to był ogromny szok. Po wyjazdowym meczu 1/8 finału Ligi Konferencji Europy z Djurgarden to Bartosz Salamon został wezwany do kontroli antydopingowej. Kilka dni później przyszedł wynik - w próbce wykryto zawartość chlortalidonu.

- Chlortalidon jest stosowany w leczeniu nadciśnienia tętniczego i chorób serca. Z perspektywy dopingowej może być wykorzystany, by wypłukać inne substancje zabronione, które mogły być użyte wcześniej - mówił nam Michał Rynkowski, szef Polskiej Agencji Antydopingowej.

Mimo wykrycia niedozwolonego środka w pierwszej próbce Salamon grał dalej. Do czasu. W dniu pierwszego meczu ćwierćfinału Ligi Konferencji jak grom z jasnego nieba spadła na niego wiadomość od UEFA. Europejska federacja natychmiast zawiesiła go na trzy miesiące w związku z podejrzeniem o doping. Sprawa cały czas się toczy, a zawodnik czeka z klubem na otwarcie próbki B, która ostatecznie wyjaśni, czy stosował on niedozwolone środki.

Kiedy wszystko w karierze Salamona wychodziło na prostą, znów zderzył się ze ścianą.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!

Wcześniej był inny problem

Było mistrzostwo Polski na stulecie Lecha Poznań, kolejny sezon z zaskakująco dobrymi występami w europejskich pucharach i powrót do reprezentacji Polski, bo w marcu Salamon wystąpił w meczu z Albanią. Akurat był jednym z niewielu jasnych punktów w kadrze Fernando Santosa, bo wprowadził spokój w polskiej obronie. Przez podejrzenie o doping nie wiadomo, czy wróci do reprezentacji w czerwcu. Wynik próbki B rozwieje wszelkie wątpliwości.

To kolejne wyzwanie 31-letniego obrońcy. Dopiero co wrócił do zdrowia po długiej kontuzji mięśni przywodzicieli. Przydarzyła mu się w niezwykle pechowych okolicznościach, bo w meczu reprezentacji Polski, do której wrócił po długiej przerwie.

Zanim dostał powołanie od Czesława Michniewicza na zgrupowanie, które przesądziło o awansie na mundial w Katarze, ostatni występ w kadrze zaliczył w starciu z Kazachstanem. To było otwarcie eliminacji mundialu w Rosji. Polacy rozczarowali i zremisowali 2:2. Od tamtej pory Adam Nawałka odpuścił sobie powoływanie Salamona. Darowali to sobie też Jerzy Brzęczek i Paulo Sousa.

Po sześciu latach obrońcę zauważył Michniewicz. Najpierw dał mu szansę w sparingu ze Szkocją. I wtedy doznał kontuzji, która wykreśliła go z gry na długie miesiące.

- To się przydarzyło w moim najlepszym momencie od powrotu do Polski - mówił nam na gali Ekstraklasy po zdobyciu mistrzostwa Polski. - Ta kontuzja to był mocny cios.

Włosi byli zafascynowani

W 2021 roku po 15 latach Salamon wrócił do Polski. To z Poznania - jako nastolatek - wyjechał do Włoch i tam rozwijał się. W Polsce tylko koneserzy włoskiej piłki oglądali jego mecze. Tymczasem tam mieli go za fenomen. W siedem lat zapracował na ofertę życia. Po Salamona zgłosił się AC Milan. Wtedy cała Polska o nim usłyszała.

Włosi byli nim zafascynowani. Prezes Brescii, Luigi Corioni, porównywał go do legendarnego stopera Milanu Franco Baresiego. Kiedy zgłosił się Milan, również miał wielkie nadzieje związane z Polakiem. I na tym się skończyło.

Przed wyczekiwanym debiutem w Mediolanie, Salamon musiał doleczyć kontuzję. Kiedy to się udało, nie dostawał szans. Pół roku od transferu miał już spakowane walizki. Z Milanu wykupiła go Sampdoria i zaczął na nowo budować swoją renomę. Z czasem zaczął regularnie grać w drugiej lidze, z Cagliari awansował do Serie A, a potem znów grał na zapleczu. Po odejściu z Milanu grał też w Sampdorii, Pescarze, SPAL i Frosinone.

Włoska przygoda skończyła się wraz z ofertą Lecha, który budował zespół na stulecie klubu. Lech chciał to uczcić mistrzostwem. Na Salamonie oparł swój zespół i był to strzał w "10". W kolejnym zespół zaskakiwał formą w europejskich pucharach. Trzyma też poziom w Ekstraklasie, po 27. meczach jest na trzecim miejscu i bardzo prawdopodobne, że w przyszłym sezonie też się będzie bił o puchary.

W niedzielę mistrz Polski zagra z Legią. Trener John van den Brom będzie musiał drugi raz poskładać obronę bez zawieszonego Salamona. W czwartek z Fiorentiną się nie udało, Lech przegrał 1:4. W Ekstraklasie ma okazję, by się zrehabilitować. Początek spotkania o 17:30 (relację tekstową na WP SportoweFakty w TYM MIEJSCU).

Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Kolejna zmiana trenera w Ekstraklasie. Rumun zastąpił Lewandowskiego
Problemy Jakuba Kiwiora. "Widzimy rozstrzał formy"

Komentarze (7)
avatar
Roman Witek
16.04.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czytam już te "newsy" chyba z piąty raz, ale za każdym razem jest inny "dziennikarz". Powinniście jeszcze dodać ile zarabia w Lechu i ile "zgarnął" premii. To też ulubiony temat w każdej dyscyp Czytaj całość
avatar
Zdzisław Sobolewski
16.04.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Żadna strata takich kopaczy to mamy całą ligę ! 
avatar
dopowiadacz1
16.04.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wracając do reprezentacji to , z pustego i Salomon nie naleje . Ta uwaga to trenera Santosa . 
avatar
astom
16.04.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie było takiego przyłapanego, który by się przyznał, no a skoro w takim wieku taka forma no to nie wiem... Ale chyba specjaliści coś tam wiedzą 
avatar
tomus
16.04.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Próbka B wyjaśni czy był doping czy wadliwie przeprowadzili badania z próbką A. Prawdopodobnie po kontuzji chciał szybko odbudować mięśnie i za szybko wrócił na boisko…