"Pierwszy hiszpański piłkarz, który po wybuchu wojny podpisał kontrakt z ukraińską drużyną" - pisze na temat Roberto Corrala hiszpańska "Cadena Ser". Wychowanek Realu Valladolid na początku roku trafił do Metalista Charków.
Co ciekawe, 25-latek sezon rozpoczął w Kielcach jako zawodnik Korony, do której przeniósł się w styczniu 2022 roku. Hiszpan z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem klubu i pomógł w wywalczeniu awansu do PKO Ekstraklasy.
Najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce jednak nie zawojował. Zagrał tylko w pięciu meczach, w tym dwa razy wybiegał w podstawowej jedenastce. Przed rundą wiosenną kielczanie dali mu wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu, a wybór padł na Ukrainę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niecodzienne ogłoszenie szczęśliwej nowiny
- Poprzez mojego agenta dostałem ofertę i chciałem jej wysłuchać. Moja rodzina powiedziała mi, żebym nie szedł. W klubie zobaczyłem jednak normalność na poziomie sportowym - podkreślił w rozmowie z hiszpańskimi mediami.
Okazuje się, że to właśnie bliscy mieli największe obawy przed podpisaniem kontraktu z klubem z kraju, w którym od ponad roku trwa wojna. - Rodzice powiedzieli mi, że zwariowałem, że nie będę mógł z nimi rozmawiać, ale ostatecznie mnie zrozumieli - powiedział Corral.
25-latek opowiedział też o aktualnej sytuacji w Ukrainie i pomocy ze strony innych krajów. - Bardzo cenią sobie wsparcie z Europy. Widziałem to w Polsce, gdzie również przyjęli wiele rodzin. Ale prawdą jest, że czują się też bezsilni - podkreślił.
Czytaj też:
-> Stal Mielec zagrała do końca. Katastrofa Miedzi Legnica
-> Piłkarz Jagiellonii na trybunach podczas meczu Legii. Transfer przesądzony