W 37. minucie spotkania na Stadio Diego Armando Maradona w Neapolu - przy stanie 0:0 - Hirving Lozano składał się do strzału na bramkę AC Milan. Meksykanin go jednak nie oddał. W polu karnym został bowiem zaatakowany wślizgiem przez Rafaela Leao.
Piłkarze SSC Napoli domagali się podyktowania rzutu karnego, ale polski sędzia Szymon Marciniak uznał, że Leao trafił w piłkę. Sytuację sprawdzali jeszcze sędziowie VAR. Po kilku sekundach Marciniak podtrzymał swoją decyzję.
Z powtórek wynika jednak, że Leao - zanim wybił piłkę - trafił w nogę Lozano. - Ja tam widziałem rzut karny (...). Może w wozie VAR były lepsze ujęcia. Z fotela przed telewizorem wyglądało to na trafienie w nogi - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty były sędzia Marcin Borski. Marciniaka krytykuje także włoska prasa (więcej TUTAJ>>).
ZOBACZ WIDEO: To kryzys Roberta Lewandowskiego. "Nie ma już czego ukrywać"
Decyzję polskiego arbitra skomentował po meczu Luciano Spalletti, trener Napoli. Nie gryzł się w język.
- To był czysty rzut karny na Lozano. Ewidentny. Na powtórkach widać, że jego kostka (po ataku Leao - przyp. red.) się wykręciła. Nie można tego nie widzieć. To nie był kontakt, to był faul. Lozano ryzykował skręcenie nogi - mówił Spalletti w rozmowie z Mediaset.
Na konferencji prasowej trener Napoli raz jeszcze zabrał głos ws. decyzji Marciniaka.
- Ten sędzia był numerem jeden w piłce nożnej, a VAR sprawdzał jego decyzję. Prawdopodobnie więc przeszłość w Lidze Mistrzów trochę się liczy - tak Spalletti mówił o Polaku na konferencji.
SSC Napoli zremisowało z Milanem 1:1 i odpadło z Ligi Mistrzów (pierwszy mecz na San Siro Milan wygrał 1:0).
Czytaj także: Kontrowersje wokół Marciniaka. Tak zareagował Zieliński