Przypomnijmy, że wiosną bieżącego roku Lech zmierzył się z Wisłą w 21. kolejce, mając nad krakowianami trzy punkty przewagi. Podopieczni Macieja Skorży przystępowali do meczu bez kontuzjowanego Pawła Brożka oraz pauzujących za nadmiar kartek Piotra Brożka i Marcelo. Rywalizacja przy ul. Bułgarskiej w Poznaniu zakończyła się remisem 1:1, co w ostatecznym rozrachunku było znakomitym wynikiem dla "Białej Gwiazdy". Maciej Skorża wspominał to spotkanie, dziwiąc się jednocześnie, że ówczesny trener Lecha, Franciszek Smuda, był zadowolony z tamtego remisu.
- Po wiosennym meczu i remisie 1:1 byłem mocno zdziwiony słowami Franciszka Smudy, który powiedział, że jest bardzo zadowolony z tego wyniku. Lech miał wtedy ogromną szansę, żeby wysadzić nas z walki o mistrzostwo Polski, ale tylko utrzymał różnicę trzech punktów. My grając bez braci Brożków i bez Marcelo nie byliśmy faworytem. Porażka tam oznaczała koniec marzeń o mistrzostwie - powiedział Skorża, któremu mocno marzy się to co nie udało się wtedy Smudzie, czyli "wysadzenie" Lecha z walki o mistrzostwo.
Jeśli w niedzielnej konfrontacji wygrałaby Wisła, to po zaledwie dziesięciu kolejkach miałaby aż 14 punktów przewagi nad poznaniakami. Różnica to wprawdzie jeszcze do odrobienia, tylko czy byłoby to realne?