Trzech goli przy założeniu bezbłędnej gry w tyłach potrzebowali podopieczni Johna van den Broma, by doprowadzić do dogrywki. Niemożliwe? Wielu tak sądziło, ale początek wlał nadzieję w serca polskich kibiców, bo "Kolejorz" bardzo szybko objął prowadzenie.
To była 9. minuta, Michał Skóraś posłał piłkę ze skrzydła w pole karne, a tam źle zachowali się obrońcy. Po zbyt krótkim wybiciu natychmiast uderzył Afonso Sousa i wyszło idealnie - do tego stopnia, że Pietro Terracciano nawet nie interweniował.
Szkoda, że poznaniacy nie spróbowali od razu iść za ciosem. "Viola" była w szoku, nie potrafiła złapać odpowiedniego rytmu i wydawało się, że można wrzucić nieco wyższy bieg.
ZOBACZ WIDEO: Sytuacja Salamona jest przesądzona? "Zaskoczyła mnie reakcja Lecha"
Z drugiej strony, lechici mieli też sporo szczęścia, bo w 29. minucie gospodarze powinni egzekwować rzut karny. Radosław Murawski w ogóle nie był zainteresowany piłką, przewrócił w polu karnym Nicolasa Gonzaleza i tylko pobłażliwości zespołu sędziowskiego mistrz Polski mógł zawdzięczać brak wskazania na "wapno".
Musiał też reagować John van den Brom, bo Alan Czerwiński szybko złapał żółtą kartkę i nadal grał zbyt ostro. W efekcie nie dotrwał na boisku nawet do przerwy, a zastąpił go Joel Pereira.
1:0 dla Lecha po 45 minutach. Było dobrze, ale chyba i tak mało kto wierzył, że misja niemożliwa może się udać. "Kolejorz" jednak walczył i w drugiej części trybuny Stadio Artemio Franchi były w ciężkim szoku! Realnie sensacją zapachniało w 65. minucie. Aleksa Terzić sfaulował w polu karnym Skórasia, po wideoweryfikacji Rade Obrenović podyktował jedenastkę, a z niej pewnie trafił Kristoffer Velde.
Napięcie rosło, a po następnych czterech minutach osiągnęło punkt wrzenia! Lechici szybko rozegrali aut, Jesper Karlstrom zagrał przed bramkę i stamtąd piłkę do siatki wepchnął Artur Sobiech. Niebywały powrót "Kolejorza", który na ten moment dawał mu dogrywkę!
Fiorentina była zamroczona, zszokowana i sfrustrowana. W niczym nie przypominała klasowej drużyny z pierwszego starcia w Poznaniu, które wygrała 4:1. W tych okolicznościach nieprawdopodobną gorycz wzbudziły indywidualne błędy w ostatnim kwadransie, które pozbawiły ekipę Johna van den Broma nadziei na sprawienie potężnej sensacji.
W 78. minucie mieliśmy kopię bramki na 0:1, tyle że w polu karnym Lecha. Piłkę zdecydowanie zbyt krótko wybił Murawski i ładnym technicznym strzałem Filipowi Bednarkowi nie dał szans Riccardo Sottil. "Kolejorz" znów musiał szukać gola, zamiast tego pomylił się po raz drugi. Koszmarną stratę zaliczył Filip Dagerstal i Gaetano Castrovilli trafił na 2:3, co oznaczało definitywny koniec marzeń.
Wielka szkoda! Mało kto wierzył, że Lecha stać na wyeliminowanie Fiorentiny, lecz w rewanżu poznaniacy byli naprawdę blisko. Do pewnego momentu grali znakomicie i gdyby uniknęli fatalnej końcówki, na pewno mielibyśmy dodatkowe 30 minut. Kończy się jednak piękna przygoda w Lidze Konferencji Europy. Kończy się dopiero na ćwierćfinale, a niedosyt i tak jest ogromny.
ACF Fiorentina - Lech Poznań 2:3 (0:1)
0:1 - Afonso Sousa 9'
0:2 - Kristoffer Velde (k.) 65'
0:3 - Artur Sobiech 69'
1:3 - Riccardo Sottil 78'
2:3 - Gaetano Castrovilli 90+2'
pierwszy mecz: 4:1, awans: ACF Fiorentina
Składy:
ACF Fiorentina: Pietro Terracciano - Lorenzo Venuti, Nikola Milenković (46' Lucas Martinez), Igor Cristiano Biraghi (54' Aleksa Terzić), Giacomo Bonaventura (70' Gaetano Castrovilli), Rolando Mandragora, Antonin Barak, Nicolas Gonzalez, Luka Jović (70' Arthur Cabral), Riccardo Sottil (85' Christian Kouame).
Lech Poznań: Filip Bednarek - Alan Czerwiński (31' Joel Pereira), Antonio Milić, Filip Dagerstal, Jesper Karlstrom, Radosław Murawski (82' Nika Kwekweskiri), Michał Skóraś, Afonso Sousa (80' Filip Marchwiński), Pedro Rebocho, Kristoffer Velde (80' Adriel Ba Loua), Artur Sobiech (79' Mikael Ishak).
Żółte kartki: Cristiano Biraghi, Nikola Milenković, Lorenzo Venuti (ACF Fiorentina) oraz Artur Sobiech, Alan Czerwiński, Nika Kwekweskiri, Michał Skóraś (Lech Poznań).
Sędzia: Rade Obrenović (Słowenia).
Czytaj także:
Ważna decyzja dla Warty Poznań. Są pieniądze na rozbudowę infrastruktury
Są kluczowe daty na sezon 2023/2024. Wiemy kiedy startuje PKO Ekstraklasa