O zachowaniu Sadio Mane głośno było po pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów przeciwko Manchesterowi City. Angielski zespół wygrał 3:0, a w szatni Bayernu Monachium miało dojść do awantury pomiędzy Senegalczykiem i Leroyem Sane. Mane uderzył swojego klubowego kolegę, za co został zawieszony. Otrzymał także najwyższą karę finansową w historii klubu.
W rewanżowym spotkaniu Mane pojawił się na boisku w 63. minucie, zmieniając zresztą Sane. Niemieckie media piszą, że po ostatnim gwizdku reprezentant Senegalu znów wykonał gest, którym podpadł władzom klubu i kibicom.
Napastnik nie wyszedł z kolegami z drużyny pod trybunę z najwierniejszymi fanami Bayernu, aby podziękować im za doping. Do tego zabrakło go podczas rundy honorowej przed kibicami. W tym czasie Mane był już w szatni. Potem nie pojawił się w strefie mieszanej, gdzie zawodnicy udzielają wywiadów dziennikarzom.
ZOBACZ WIDEO: Leo Messi wraca do Barcelony!? Co z Lewandowskim?
Wydaje się, że dni Mane w klubie z Monachium są policzone. Przypomnijmy, że do Bayernu ściągano go w roli zastępcy Roberta Lewandowskiego. Senegalski napastnik, który poprzednio grał w Liverpoolu FC, spisuje się jednak zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Były niemiecki piłkarz Dietmar Hamann przekazał w rozmowie ze sport.de, że Mane nie jest akceptowany przez drużynę. - Tak naprawdę nie jest tam szanowany. Słyszałem też, że klub chce się go pozbyć latem. Jeśli tak jest, to nie rozumiem, czemu nadal jest w kadrze - powiedział.
Czytaj także:
Tak jest! Trener Juventusu podjął decyzję ws. Szczęsnego
Rewelacja Ligi Mistrzów za burtą! Grad goli w rewanżu