Był (jak zwykle) karny, były kontrowersje i gol w doliczonym czasie gry. Sceny grozy na meczu w Łodzi

Materiały prasowe / ŁKS Łódź / CYFRASPORT / Radosław Jóźwiak / Na zdjęciu: Bartosz Szeliga i Piotr Janczukowicz
Materiały prasowe / ŁKS Łódź / CYFRASPORT / Radosław Jóźwiak / Na zdjęciu: Bartosz Szeliga i Piotr Janczukowicz

Stracony gol z karnego tylko ich rozjuszył. Tak bardzo, że decydujący cios zadali w doliczonym czasie gry. Piłkarze ŁKS-u Łódź pokonali u siebie Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 w 28. kolejce Fortuna I Ligi.

Ełkaesiacy - choć dalej prowadzą w tabeli - z ostatnich sześciu meczów wygrali tylko dwa. Do tego doszła jedna porażka i trzy remisy. Ten ostatni w minioną niedzielę w Niecieczy z Bruk-Betem Termalicą. Z kolei bielszczanie w minionej kolejce przerwali serię remisów i pokonali Chojniczankę 4:1.

- Pochwaliłem zespół za pierwszą połowę i 10 minut drugiej odsłony. Za resztę spotkania już nie. Uważam, że drużyna, która chce o coś walczyć w tej lidze, powinna do końca rozegrać mecz zdecydowanie lepiej. Musimy się teraz zregenerować, bo już w piątek przed nami bardzo fajny, ciekawie zapowiadający się mecz w Łodzi - mówił po tamtym meczu szkoleniowiec Górali Dariusz Żuraw.

Spotkanie w Łodzi dość długo się rozkręcało. Poza zablokowanym strzałem Macieja Śliwy w czwartej minucie, nie wydarzyło się w pierwszym kwadransie nic godnego uwagi. W drugim już było nieco lepiej. Przebudzili się piłkarze obu drużyn. W 22. minucie groźnie uderzył głową Maciej Śliwa, a chwilę później po drugiej stronie boiska Tomasz Neugebauer zagrał po ziemi w pole bramkowe, lecz piłka przeleciała obok Aleksandra Bobka, wszystkich obrońców i... też słupka bramki ŁKS-u.

ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące słowa Santosa na pierwszym zgrupowaniu. "Normalnie byś pomyślał - wariat"

Najlepszą okazją gospodarzy w pierwszej połowie był strzał po ziemi z 15. metrów Śliwy. Piłka leciała w sam narożnik bramki Wiktora Kaczorowskiego, lecz bramkarz Podbeskidzia dobrze się rzucił i to obronił. A jego koledzy w ataku dalej próbowali, choć głównie z dystansu - kolejno Marcel Misztal, Florian Hartherz i znów Misztal.

W doliczonym czasie pierwszej połowy doszło do groźnie wyglądającej sytuacji. Po zderzeniu głową z Adamem Marciniakiem bezwładnie na murawę padł Tomasz Neugebauer. Potrzebna była interwencja medyczna i pomocnik ekipy z Bielska-Białej opuścił plac gry na noszach.

A osiem minut po przerwie sędzia Damian Kos podyktował rzut karny dla Podbeskidzia. Cofający rękę Pirulo został nabity na rękę i - po analizie VAR - arbiter wskazał na "wapno", a z jedenastu metrów nie pomylił się Goku. Dodajmy, że to dziewiąty karny przeciwko ŁKS-owi w dziesiątym meczu tej wiosny. Zwracał na to uwagę na przedmeczowej konferencji prasowej trener biało-czerwono-białych Kazimierz Moskal, o czym pisaliśmy TUTAJ.

Ta sytuacja rozzłościła łodzian, którzy rozpoczęli szturm na bialską bramkę. Brakowało jednak początkowo dokładności przy zagraniach Mokrzyckiego, Marciniaka czy Szeligi. Kibice na Stadionie Miejskim im. Władysława Króla mogli jednak w końcu wyskoczyć z radości w 69. minucie, gdy Pirulo przyspieszył akcję podaniem na prawą stronę do Kamila Dankowskiego, a następnie w polu bramkowym zagotowało się tak, że początkowo trudno było dostrzec, kto wcisnął piłkę do siatki. Najbardziej cieszył się Mateusz Kowalczyk i to finalnie on był ostatnim, który dotknął piłki.

Finałowe 20 minut to niemal nieustanny napór Rycerzy Wiosny na pole karne Górali, ale często kończyło się na zablokowanych strzałach lub wybitych dośrodkowaniach. Ale to zdecydowanie nie był koniec emocji.

W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Bartosz Szeliga powalczył o piłkę do samego końca na lewym skrzydle i dośrodkował w pole karne idealnie z linii końcowej na niezbyt wysokiego przecież Dawida Korta. Pomocnik ŁKS-u uderzył głową w stronę bramki, ale to nie on został zdobywcą gola, bo z piłką zabrał się do własnej bramki Julio Rodriguez.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

ŁKS Łódź - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (0:0)
0:1 - Joan Roman 53'
1:1 - Mateusz Kowalczyk 69'
2:1 - Julio Rodriguez 90+3' - sam.

Składy:

ŁKS: Aleksander Bobek - Kamil Dankowski, Nacho Monsalve, Adam Marciniak, Milan Spremo (81' Kelechukwu Ebenezer Ibe-Torti) - Michał Trąbka (81' Dawid Kort), Mateusz Kowalczyk (90+5' Oskar Koprowski) - Michał Mokrzycki, Pirulo, Maciej Śliwa (59' Bartosz Szeliga) - Stipe Jurić (59' Piotr Janczukowicz).

Podbeskidzie: Wiktor Kaczorowski - Jeppe Simonsen, Arthur Vitelli, Daniel Mikołajewski (90' Julio Rodriguez) - Ezequiel Bonifacio, Tomasz Neugebauer (45+4' Tomasz Jodłowiec), Marcel Misztal, Florian Hartherz - Krzysztof Drzazga (78' Mathieu Scalet), Joan Roman - Kamil Biliński (78' Titas Milasius).

Sędziował: Damian Kos (Wejherowo).

Żółte kartki: Pirulo Marciniak, Kowalczyk (ŁKS) - Neugebauer (Podbeskidzie).

Widzów: 9 391.

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 ŁKS Łódź 34 19 9 6 58:36 66
2 Ruch Chorzów 34 17 11 6 48:33 62
3 Bruk-Bet Termalica Nieciecza 34 16 13 5 55:37 61
4 Wisła Kraków 34 18 6 10 61:38 60
5 Puszcza Niepołomice 34 16 10 8 49:36 58
6 Stal Rzeszów 34 14 9 11 57:44 51
7 Podbeskidzie Bielsko-Biała 34 12 13 9 56:47 49
8 Arka Gdynia 34 13 9 12 56:45 48
9 GKS Katowice 34 11 13 10 42:39 46
10 Chrobry Głogów 34 12 9 13 44:54 45
11 Zagłębie Sosnowiec 34 10 12 12 33:43 42
12 Górnik Łęczna 34 9 13 12 40:45 40
13 GKS Tychy 34 10 9 15 46:52 39
14 Resovia 34 9 11 14 43:51 38
15 Odra Opole 34 10 7 17 39:48 37
16 Skra Częstochowa 34 9 4 21 19:50 31
17 Chojniczanka Chojnice 34 5 12 17 35:57 27
18 Sandecja Nowy Sącz 34 5 12 17 28:54 27

Czytaj też: Klasyk w Fortuna I lidze. O tym meczu od dawna jest głośno

Źródło artykułu: WP SportoweFakty