[tag=41483]
Anna Lewandowska[/tag] od wielu lat jest na świeczniku. Wspólnie z mężem są parą, która w życiu Polaków jest bardzo ważna i muszą liczyć się z tym, że każdy ich ruch jest wyraźnie śledzony. Małżonka niewątpliwie jest dużą częścią sukcesu "Lewego".
Mimo tego nie wszyscy uważają, że powinna być tak medialnie znaną osobą. Takiego zdania jest między innymi Bogusław Leśnodorski, były właściciel Legii Warszawa. Ten na antenie Kanału Sportowego stwierdził, że Lewandowska za bardzo szuka kamer na meczach.
Na te słowa odpowiedział były prezes PZPN, Michał Listkiewicz. - Bogusław to taki pozytywny skandalista. Wyróżnia się i wypowiedziami i ubiorem. W sumie nie powiedział nic odkrywczego, bo dziewięćdziesiąt dziewięć procent żon piłkarzy świeci światłem swoich mężów - rozpoczął w rozmowie z "Faktem".
Po słowach Leśnodorskiego, Listkiewicz zdecydował się na bardzo zaskakujące porównanie. Zdecydował się on bowiem zestawić Lewandowską z... Ewą Bilan-Stoch, a więc małżonką Kamila Stoch. Partnerka skoczka prowadzi także ich wspólny sklep internetowy. Dodatkowo Ewa jest także fotografem, a ostatnio udzielała się, jeżdżąc w konwoju humanitarnym na Ukrainę.
- Co do pani Ani, to pamiętam taki Bal Mistrzów Sportu, podczas którego obok mnie siedziała żona Kamila Stocha i właśnie pani Anna. Małżonka skoczka była naturalna, sympatyczna, z każdym zagadała, chętnie pozowała do zdjęć. Pani Ania natomiast sprawiała wrażenie jakby była za szklaną szybą - dodał, porównując Lewandowską do Ewy Bilan-Stoch.
Czytaj także:
Z mundialu będą wracać w strachu. Grozi im nawet kara śmierci
Tragedia w Katarze. Pojechał tam, by zajmować się mundialem
ZOBACZ WIDEO: Wysłał jasny komunikat do Fernando Santosa. "Jest ozdobą tej ligi"