Finał Fortuna Pucharu Polski był bardzo emocjonujący, ale nie ze względu na popisy piłkarskie obu drużyn. Już w 6. minucie czerwoną kartkę otrzymał gracz Legii Warszawa Yuri Ribeiro. Wydawało się, że trofeum Raków Częstochowa ma już na wyciągnięcie ręki.
Tak się jednak nie stało. Owszem to częstochowianie przeważali, ale nie udało im się trafić do siatki rywali. Dużą zasługę miał w tym golkiper warszawskiej drużyny Kacper Tobiasz.
- Kacper w wielu sytuacjach wybronił, ale jako drużyna zagraliśmy bardzo dobrze. Nie można zapomnieć o Czarku Miszcie (inny bramkarz Legii - przyp. red.), który we wcześniejszych meczach dał nam wiele impulsów. Nie mógł zagrać, bo miał problemy zdrowotne, ale to jemu chciałbym zadedykować ten medal. Tak samo Dominik Hładun pokazał jakość w wielu starciach - ocenił na antenie Polsatu Sport piłkarz Legii Paweł Wszołek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zaryzykował i się udało! Cudowny gol w Niemczech
- Drużyna to nie jedenastu zawodników, lecz cały kolektyw, ponad 20 zawodników i sztab. - dodał.
Jego zdaniem Raków wcale nie stworzył sobie zbyt wielu okazji, grając przez prawie 120 minut w przewadze liczebnej.
- Drużyna pokazała charakter. Od 6. minuty graliśmy w osłabieniu. Raków nie stworzył sobie klarownych sytuacji. Wiadomo, że posiadał piłkę, próbował grać dośrodkowaniami, bo graliśmy bardzo zawężeni. Najważniejsze, że praca nie poszła na marne i że wygraliśmy - ocenił Wszołek.
Podziękował także kibicom, którzy jego zdaniem byli dwunastym zawodnikiem Legii,
Czytaj więcej:
Całe PSG jest wściekłe za to, co zrobił Messi