Kamil Górniak: Jak oceni pan mecz pomiędzy Stalą a Motorem?
Łukasz Gieresz: Z przebiegu gry mogliśmy ten mecz przegrać jeśli w pierwszej połowie padałaby jeszcze jedna bramka dla gospodarzy. Aczkolwiek mamy niedosyt, bowiem w 90. minucie trafiliśmy w słupek. Jakoś nie mamy szczęścia ostatnio w takich sytuacjach. Cieszymy się jednak z tego punktu. Przegraliśmy ostatnio trzy mecze z rzędu, ale w końcu udało się coś zdobyć.
Kilka razy w tym meczu uratował pan swój zespół od utraty kolejnych bramek.
- Od tego jestem. Mecz by trudny, warunki były ciężki. Starałem się jak mogłem. Mimo wszystko puściłem trzy bramki i do końca nie jestem zadowolony ze swojego występu.
W pierwszej połowie Stal przeważała, miała swoje sytuacje i nie wiadomo czy Motor byłby w stanie zremisować gdyby Stalówka zdobyła jeszcze chociażby jednego gola.
- Oczywiście. Wyszliśmy na to spotkanie jakoś dziwnie mało skoncentrowani. Ewidentnie początek tych zawodów nam nie wyszedł. Możemy tylko dziękować sobie, że więcej bramek dla Stali w tej części gry nie wpadło. Aczkolwiek trzeba się z tego cieszyć co jest. Mogliśmy wygrać ten meczu przy odrobinie szczęścia, ale myślę, że remis sprawiedliwy.
Konfrontacja dwóch teoretycznie najsłabszych drużyn mógł się podobać.
- Niekoniecznie najsłabszych. To mój pierwszy sezon w tej lidze i mogę stwierdzić, że jest ona strasznie wyrównana. Przegraliśmy dużo pojedynków na własne życzenie, po indywidualnych błędach. Niekoniecznie to musiało wyglądać, tak jak w tej chwili to jest. Liga jest wyrównana i będziemy walczyć do końca. Wydaje mi się, że Stalówka również nie odpuści.
Stal i Motor na swoim koncie mają teraz 8 punktów, ale strata do bezpiecznego miejsca jest jeszcze spora.
- Zgadzam się. Tutaj można jednak wygrać z każdym. Nic nie pozostało nam i Stali, aby walczyć do końca. Na przekór wszystkim walczymy i staramy się. Są problemy organizacyjne, finansowe, lecz my się nie poddajemy. Nie zawsze wychodzi, ale my cieszymy się z tego punktu.
Sytuacja w Motorze nie jest chyba najlepsza.
- Nie jest i każdy o tym wie. Wychodząc na boisko nie myślimy o tym i każdy gra dla siebie. Mamy nadzieję, że wkrótce ta sytuacja się poprawi i będzie lepiej. Takie miasto jak Lublin ma zespół w pierwszej lidze a niektórzy włodarze miasta, sponsorzy nie potrafią utrzymać zespołu pierwszoligowego. To jest wstyd i nie boje się użyć takiego określenia. Nie są to przecież jakieś wielkie koszty.
Nie żałuje pan swojego powrotu z Cypru?
- Nie. Patrząc jednak na pogodę to może trochę (śmiech). Rozmawiałem z kolegami i tam jest teraz nieco cieplej. Nie ma co żałować tego powrotu. Zacząłem grać regularnie i czekamy tylko aż szczęście się do nas uśmiechnie. Jeśli się wygrywa, to się niczego nie żałuje.
Na Cyprze na pewno warunki finansowe są lepsze.
- Nie tylko pieniądze się liczą. Na Cyprze przez rok miałem naprawdę dobre warunki finansowe i wszystko było w porządku. W drugim roku w tym samym klubie nie dostałem większej części pieniędzy. Także nie wiadomo co lepsze. Czy wirtualne pieniądze, które kiedyś tam mam zamiar odzyskać, czy spokój, bycie w domu i granie regularnie na miejscu.
Pana konkurent w bramce Motoru, Robert Mioduszewski przerwał treningi na skutek zaległości finansowych.
- Rozmawiałem z Robertem, ale nie będę się wypowiadał na łamach prasy na ten temat. To jest tylko i wyłącznie decyzja Roberta. Ja wskoczyłem do bramki i staram się go godnie zastąpić. Mogę tylko żałować, że go nie ma, gdyż jest trenerem bramkarzy i nasza współpraca układała się bardzo dobrze. Tego na pewno żałuję. Co do Roberta, to nie będę się wypowiadał. To jest jego decyzja.
Motor nie grzeszy skutecznością. W 14 spotkaniach zdobyliście 7 goli, a tutaj w Stalowej Woli aż 3. Może to jakiś przełom?
- No właśnie. Mamy ten problem ze zdobywaniem goli. Strzeliliśmy trzy bramki, ale mieliśmy też sporo innych okazji, aby trafić do siatki rywala. Nie przypominam sobie, abyśmy mieli tyle sytuacji w poprzednich spotkaniach. Także może to jest dobry prognostyk na przyszłość.
W okresie przygotowawczym obie ekipy grały mecz sparingowy w Stalowej Woli, który również zakończył się remisem.
- To jest chyba nam pisane. Gdybyśmy mieli tych punktów trochę więcej, to zapewne cieszylibyśmy się z tego remisu w lidze. A tak to musimy walczyć i zdobywać te cenne oczka w każdych zawodach. Zostało do końca rundy cztery kolejki. Musimy zrobić wszystko, aby nasz dorobek punktowy był większy, aby w przerwę zimową mieć trochę spokojniejszą i mieć nadzieję, że wiosną zdołamy odbudować to, co straciliśmy jesienią. Punktów mamy bardzo mało.
Potrzeba wam chyba wzmocnień w przerwie zimowej.
- To już pytanie do trenera. Na pewno mamy wąską kadrę. A co będzie dalej to nie wiem