- Tak, dalej się denerwuję - odpowiedział Carlo Ancelotti na pytanie dziennikarza Movistar+ o to, czy przy meczu numer 190. w Liga Mistrzów nadal odczuwa emocje.
I właśnie ta liczba jest przy tym wszystkim kluczowa. We wtorkowy wieczór włoski trener po raz 190. poprowadził drużynę w meczu najbardziej elitarnych rozgrywek w Europie.
Tym samym Ancelotti zrównał się pod tym względem ze słynnym Sir Alexem Fergusonem. Co więcej, najpewniej w rewanżu, który odbędzie się w środę 17 maja, ten rekord pobije i zostanie samodzielnym liderem.
Z ciekawostek należy dodać, że różnica pomiędzy Włochem i Szkotem jest taka, że ten drugi zapracował na swój wynik prowadząc tylko jeden klub, Manchester United. Ancelotti z kolei ma zdecydowanie bardziej rozbudowane CV pod tym względem. W swojej trenerskiej karierze zasiadał na ławce m.in. takich drużyn, jak AC Milan, Paris Saint-Germain, Bayern Monachium czy Chelsea.
Warto też dodać, że 63-letni Włoch wygrywał Ligę Mistrzów czterokrotnie (po dwa razy z Milanem i Realem), a Ferguson mógł cieszyć się z dwóch triumfów.
Ancelotti nie zamierza się zatrzymywać. W tym sezonie jest już z Realem w półfinale, gdzie Królewscy rywalizują z Manchesterem City. Co ciekawe, w finale może dojść do konfrontacji klubu z Madrytu z Milanem. Byłby to z pewnością bardzo emocjonalny pojedynek dla włoskiego szkoleniowca.
Zobacz także:
Barcelona znalazła następcę Busquetsa? Piłkarz jest zdecydowany
Trudny czas reprezentanta Polski. "Na razie nie mam radości z piłki"
ZOBACZ WIDEO: "Ręce opadają". Skandaliczne obrazki w Częstochowie