Walka o mistrzostwo Hiszpanii jest już praktycznie zakończona. FC Barcelona ma ogromną przewagę nad resztą stawki i jest bliska przypieczętowania tytułu dla najlepszej drużyny kraju. To też sprawia, że pozostałe zespoły walczą o drugie miejsce, które głównie wiąże się z prestiżem.
Oczywiście wynikają z niego również nieco większe nagrody pieniężne, ale dla tak dużych klubów jak Atletico Madryt i Real Madryt takie różnice nie są zbyt mocno odczuwalne. Najważniejsze jest zajęcie miejsca wyższego niż lokalny rywal i w ostatnim czasie Atletico było w lepszej sytuacji.
Wiązało się to z dwoma wpadkami Realu i jednoczesnymi niezłymi wynikami Los Colchoneros. Przed 34. kolejką gracze Diego Simeone mieli punkt przewagi nad lokalnym rywalem, ale sobotnia wygrana Królewskich z Getafe znowu wysunęła ich na drugą lokatę i jednocześnie narzuciła presję na Atletico.
Zawodnicy z Metropolitano w niedzielę mierzyli się ze spadającym do drugiej ligi Elche i po pierwszej połowie mieliśmy sporą niespodziankę. Pod koniec tej części gry "kopciuszek" wyszedł na prowadzenie za sprawą trafienia Fidela. Jednak bardzo duży udział przy tym golu miał bramkarz madrytczyków, Ivo Grbić.
Chorwat wyszedł do dośrodkowania z wrzutu z autu i źle obliczył tor lotu piłki. Zamiast ją złapać, czy nawet odbić w dobry sposób, 27-latek tylko delikatnie zbił ją za siebie, a tam dopadł do niej wspomniany wyżej Fidel.
Czytaj też:
Zieliński kapitanem, ale Napoli bezradne
Spacerek Manchesteru City