Beniaminek miał fantastyczną wiosnę, zwłaszcza pod względem postawy u siebie. Z domowego stadionu uczynił twierdzę. Nie przegrał na nim od listopadowego starcia z Widzewem Łódź (0:1), notując serię ośmiu potyczek, w których triumfował siedem razy i tylko raz zremisował.
Dwa tygodnie temu przy ul. Ściegiennego przegrał Raków Częstochowa, więc podopieczni Kamila Kuzery mieli prawo myśleć że w potyczce z następnym faworytem też zapunktują. Każda seria jednak kiedyś się kończy i w piątek od początku było widać, że tym razem zadanie będzie niezwykle trudne.
Poznaniacy, którzy próbują jeszcze gonić Pogoń Szczecin, od razu narzucili swoje warunki i zepchnęli gospodarzy do głębokiej defensywy. Korona mogła liczyć tylko na szybkie wypady po przejęciu piłki, a i to robiła rzadko.
Lech był konsekwentny i potrzebował nieco ponad pół godziny, by przełożyć napór na konkret. Ale jaki to był konkret! Zespół Johna van den Broma cierpliwie wymieniał podania w pobliżu pola karnego, a w kluczowym momencie Michał Skóraś perfekcyjnie dograł do Kristoffera Velde. Z interwencją nie zdążył Marius Briceag, Norweg wybiegł na czystą pozycję i świetnym strzałem z ostrego kąta nie dał szans Marcelowi Zapytowskiemu.
Korona dotrwała do przerwy z jednobramkową stratą, choć gdyby miała mniej szczęścia, byłoby znacznie gorzej, bo Velde trafił jeszcze w poprzeczkę.
Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Po przerwie obraz gry się nie zmienił, "Kolejorz" wciąż dominował i bardzo szybko zamknął mecz. Podobnie jak w poprzednim spotkaniu z Cracovią (3:0), pełnym blaskiem świeciła gwiazda Velde. Przy golu na 0:2 Norweg doskonale podał do wychodzącego sam na sam z Zapytowskim Filipa Marchwińskiego, a ten wygrał pojedynek. Trzecią bramkę natomiast skrzydłowy zdobył sam, trafiając główką po centrze Skórasia.
Korona leżała na deskach. Nie była w stanie w jakikolwiek sposób przeciwstawić się poznaniakom. W końcówce, gdy faworyt trochę zdjął nogę z gazu, próbowała wprawdzie zdobyć chociaż honorowego gola, ale równie dobrze sama mogła stracić czwartego.
Ostatecznie wynik się już nie zmienił i Lech jako pierwszy od 12 listopada ubiegłego roku wygrał w Kielcach. I nie tylko wygrał, ale zrobił to bardzo pewnie, dzięki czemu powrócił na 3. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Teraz czeka na odpowiedź Pogoni Szczecin, która w sobotę zmierzy się na wyjeździe z Górnikiem Zabrze.
Drużyna Kamila Kuzery natomiast wciąż jest uwikłana w walkę o utrzymanie.
Korona Kielce - Lech Poznań 0:3 (0:1)
0:1 - Kristoffer Velde 33'
0:2 - Filip Marchwiński 53'
0:3 - Kristoffer Velde 56'
Składy:
Korona Kielce: Marcel Zapytowski - Dominick Zator, Piotr Malarczyk, Miłosz Trojak, Michael Briceag (75' Marcus Godinho), Kyryło Petrow, Tomasz Podgórski, Dalibor Takac (61' Ronaldo Deaconu), Nono (61' Jacek Kiełb), Jakub Łukowski (61' Dawid Błanik), Jewgienij Szykawka (80' Kacper Kostorz).
Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira, Filip Dagerstal, Lubomir Satka, Pedro Rebocho (84' Barry Douglas), Radosław Murawski (84' Joao Amaral), Michał Skóraś (75' Filip Wilak), Nika Kwekweskiri (65' Artur Sobiech), Jesper Karlstrom, Kristoffer Velde (75' Adriel Ba Loua), Filip Marchwiński.
Żółta kartka: Radosław Murawski (Lech Poznań).
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).
->Tabela PKO Ekstraklasy
->Klasyfikacja strzelców PKO Ekstraklasy
->Tabela domowa PKO Ekstraklasy
->Tabela wyjazdowa PKO Ekstraklasy
->Tabela PKO Ekstraklasy (pierwsze połowy)
->Tabela PKO Ekstraklasy (drugie połowy)
ZOBACZ WIDEO: Problemy w klubie Kamila Glika. Możliwy powrót do Polski?