W kwietniu minął już rok od ostatniego meczu z udziałem Jakuba Modera. Przypomnijmy, że pomocnik Brighton and Hove Albion w starciu przeciwko Norwich City zerwał więzadła w kolanie i wciąż nie jest gotowy do gry.
O kadrowicza martwi się Mateusz Borek, który zabrał głos w programie "Moc Futbolu" na Kanale Sportowym. - Wydaje mi się, że tego starego układu w Brighton, który kupował Modera, nie ma. Nie ma Grahama Pottera, teraz jest nowy trener, który ma swoje koncepcje i pewnie Kubę obserwuje. Niestety dla polskiej piłki i dla Modera, ta przerwa jest długa. My prognozowaliśmy kilkanaście miesięcy temu, że to może tyle trwać. Ta przerwa robi się niebezpiecznie długa u tak młodego zawodnika - rozpoczął.
A na pytanie, kto jest winny tak długiej przerwy reprezentanta Polski odpowiedział bez wahania. - Ci, którzy go rehabilitowali - odparł dziennikarz. I przyznał też, że z tego tytułu miał spore nieprzyjemności.
ZOBACZ WIDEO: Nowe fakty ws. negocjacji powrotu Messiego. Jest jeden warunek
- Jak to mówiłem w którymś programie, to dostałem przedprocesowe pismo z Brighton, żebym te słowa zdementował na antenie, bo mnie pozwą do sądu. Odpisałem "no to mnie pozywajcie", bo ja miałem dane z PZPN i z obserwacji różnych lekarzy, którzy pracują z Moderem. W Anglii są miliony, nawet miliardy funtów, ale rzeczy medyczne często w klubach kuleją - wyjaśnił Mateusz Borek.
Jak zapowiedział trener Roberto De Zerbi, w tym sezonie Jakub Moder już nie zagra (---> WIĘCEJ TUTAJ). A w przyszłym? Może mieć bardzo trudne zadanie, ponieważ w środku pola zrobi się ciasno. Jak już informowaliśmy wcześniej, "Mewy" planują sprowadzenie do klubu Mo Dahouda oraz Jamesa Milnera.
Czytaj także:
W te informacje o Lewandowskim aż trudno uwierzyć. Tak nie było od 11 lat
Do gry wkroczył kolega z kadry. Namawiają Neymara na sensacyjny transfer