W piątek ŁKS Łódź mógł zagwarantować sobie bezpośredni awans do PKO Ekstraklasy. Święto podopiecznym Kazimierza Moskala próbowali popsuć zawodnicy Arki Gdynia, którzy podejmowali lidera tabeli Fortuna I ligi na własnym obiekcie.
Spotkanie rozpoczęło się po myśli gospodarzy. Gdynianie wyszli na prowadzenie w 13. minucie, kiedy Przemysław Stolc dopadł do piłki w polu karnym, a następnie z niewielkiej odległości wpakował ją do bramki.
Arka poszła za ciosem i chwilę później wywalczyła "jedenastkę". W 21. minucie do strzału został wyznaczony Hubert Adamczyk. Utalentowany Aleksander Bobek wyczuł jednak jego intencje i odbił piłkę przed siebie.
Pech bramkarza ŁKS-u sprawił, że piłka ponownie trafiła do Adamczyka. Ofensywny pomocnik znalazł się w idealnej sytuacji, ale z pięciu metrów fatalnie przestrzelił. Piłka wylądowała na trybunach.
ZOBACZ WIDEO:Polacy opanowali Barcelonę. Tego obawiał się Lewandowski
Na domiar złego kilkadziesiąt sekund po niewykorzystanym rzucie karnym Adamczyk zgłosił kontuzję sztabowi szkoleniowemu. Zastąpił go nominalny napastnik Omran Haydary.
Czytaj więcej:
Polonia Warszawa zaskoczona kilka dni po awansie
Podbeskidzie Bielsko-Biała walczy do końca. Przeciwnik pomógł Góralom