Już w piątej minucie kielczanie objęli prowadzenie dzięki temu, że Dawid Błanik zmienił lot piłki uderzanej przez Kyryło Petrow, a Henrich Ravas był bez szans. Przed przerwą na 2:0 podwyższył Piotr Malarczyk, a po niej jeszcze gola dołożył Jakub Łukowski, dzięki czemu pewna wygrana Korony stała się faktem. Więcej o meczu przeczytasz TUTAJ.
- Niemoc wyjazdowa została przełamana w idealnym momencie. Ten mecz był w naszym wykonaniu kapitalny i odnieśliśmy w pełni zasłużone zwycięstwo - przyznał na pomeczowej konferencji prasowej trener Korony Kielce, Kamil Kuzera.
Szkoleniowiec już przed spotkaniem podkreślał swoją wiarę w zespół i jego umiejętności, choć do samego końca przecież kielczanie byli zagrożeni spadkiem.
ZOBACZ WIDEO: Rozmawiał z Lewandowskim w Barcelonie. "Ta decyzja była słuszna"
- Nasz klub od pewnego czasu przechodzi transformację, ona jest widoczna na każdej płaszczyźnie. W Koronie chce się pracować, chce się być. To jest najważniejsze, to jest fajny fundament na przyszłość. Każdy aspekt funkcjonowania klubu poszedł do góry - ocenił trener Scyzorów.
- Co do samego zespołu, jestem dumny z tego, że widać chęć rozwoju i progres. Przed nami wciąż dużo pracy, ale to nie byłoby możliwe, gdyby nie mój sztab, któremu dziękuję za wszystko. Kawał dobrej roboty - dodał.
Rozczarowania na pomeczowej konferencji prasowej nie krył trener Widzewa Łódź, Janusz Niedźwiedź. Jego zespół zagrał jedno z najsłabszych, o ile nie najsłabsze w całym sezonie PKO Ekstraklasy.
- Dobrnęliśmy do końca sezonu. Nie w takim stylu, w jakim chcieliśmy. Szczególnie w dwóch ostatnich meczach nie daliśmy naszym kibicom tego, co chcieliśmy dać. Koniec tej rundy, bo nie chcę się odnosić tylko do dzisiejszego spotkania, dał nam sporo materiału do przemyśleń, co mogliśmy zrobić lepiej - powiedział szkoleniowiec czerwono-biało-czerwonych.
Na Stadionie Miejskim przy al. Piłsudskiego w Łodzi pojawiło się w sobotnie popołudnie ponad 17 tysięcy osób, którzy mieli prawo być rozczarowanych.
- Kibice pokazali, że są naszym dwunastym zawodnikiem, byli fantastyczni, a my musimy się poprawić. Przepraszamy, że źle to skończyliśmy. Będziemy musieli się bardzo mocno poprawić i zrobić wszystko, żeby takich sytuacji nie było. Nie byliśmy sobą - biczował się Niedźwiedź.
Ostatecznie Widzew kończy sezon PKO Ekstraklasy na czternastym miejscu. Choć do czołowych ekip brakowało stosunkowo niewiele.
- Mieliśmy w tym sezonie apetyty na więcej. Zatrzymaliśmy się w pewnym momencie, zabrakło nam duszy, tego, co robiliśmy, przez dwie trzecie rozgrywek. Należy do tego wrócić, jeżeli chcemy wyglądać lepiej na boisku, a także wykonywać kolejne kroki jako drużyna.- zakończył Niedźwiedź.
Czytaj także: Trener Lecha Poznań ocenił 3. miejsce. Padła jasna deklaracja