[tag=681]
Bayern Monachium[/tag] doczołgał się do mety. Na finiszu sezonu Bundesligi zespół Thomasa Tuchela miał ogromne problemy, lecz ostatecznie wywalczył tytuł. Warto jednak podkreślić, że lider zakończył rozgrywki z taką samą liczbą punktów na koncie, co druga Borussia Dortmund.
Od dłuższego czasu mówiło się, że po ostatniej kolejce nastąpią duże zmiany w klubowych gabinetach. Z monachijczykami żegnają się Oliver Kahn oraz Hasan Salihamidzić, który wdał się w kłótnię z prezesem Bayernu po końcowym gwizdku (więcej TUTAJ).
Z kolei były bramkarz reprezentacji Niemiec nawet nie pojawił się na stadionie przy okazji wygranego 2:1 starcia z 1.FC Koeln. Serwis focus.de przekazał, że w zeszły piątek Kahn był wściekły, gdy dowiedział się o zwolnieniu, dlatego nie przyjechał na mecz.
Zupełnie inną wersję zdarzeń przedstawił sam zainteresowany. Kahn zabrał głos za pośrednictwem Twittera.
- Twierdzenie, że wystraszyłem się, gdy dowiedziałem się o zwolnieniu, jest zdecydowanie nieprawdziwe. W piątek dostałem telefon od Herberta Hainera z informacją o decyzji. To była spokojna i rzeczowa rozmowa. Zastanawiałem się tylko, dlaczego ta decyzja została teraz przesunięta. W sobotę rano dostałem wiadomość, że nie mogę iść na mecz. Przyjąłem to spokojem - odparł.
ZOBACZ WIDEO: Nowe fakty ws. negocjacji powrotu Messiego. Jest jeden warunek
Nie trzeba było długo czekać na reakcję Herberta Hainera. - Nie mogliśmy zgodzić się z Oliverem, że możemy rozwiązać sprawę polubownie. Niestety rozmowa z nim nie poszła najlepiej. To było emocjonalne - zaznaczył prezes na konferencji prasowej.
"Hainer kontra Kahn: Ktoś kłamie! Prezydent zaprzecza tweetom zwolnionego dyrektora generalnego" - podsumował dziennikarzy Kerry Hau.
Czytaj więcej:
Artur Jędrzejczyk rekordzistą
Ile?! Fortuna na nowy stadion FC Barcelony