Santos zrobił to po raz pierwszy. Nie obyło się bez wpadek

Instagram / Na zdjęciu: Fernando Santos
Instagram / Na zdjęciu: Fernando Santos

Poznaliśmy powołania do reprezentacji Polski na czerwcowe mecze. Tym razem Fernando Santos sam odczytał nazwiska i zaliczył kilka wpadek. Trzeba jedna dodać, że z niektórymi trudnymi nazwiskami poradził sobie zaskakująco dobrze.

W tym artykule dowiesz się o:

Reprezentacja Polski za chwilę wraca do gry. Czerwcowe zgrupowanie rozpocznie się od meczu towarzyskiego z Niemcami (16.06). Cztery dni później zmierzymy się z Mołdawią o punkty w ramach eliminacji do Euro 2024. We wtorek poznaliśmy piłkarzy, których powołał Fernando Santos.

Za pierwszym razem, gdy poznawaliśmy powołania nowego selekcjonera, ich nazwiska odczytywał rzecznik Jakub Kwiatkowski. Teraz doszło do zmiany i Santos po raz pierwszy podjął się tego wyzwania. Jak mu poszło?

Portugalczyk zaliczył cztery wyraźne wpadki. Nazwisko Mateusza Wieteski odczytał jako "Wiesteka". Arkadiusz Milik zamienił się w "Milicia", a z kolei Karol Świderski został nazwany "Swidrewski".

Szkoleniowiec "połamał" sobie język także przy nazwisku Damiana Szymańskiego (padło coś w stylu "Sizniewski"). Zaraz po nim był Sebastian Szymański i w jego przypadku selekcjoner podał tylko imię.

Santosa jednak trzeba pochwalić, bo przy niektórych trudnych nazwiskach spisał się bez zarzutów. Tak był m.in. w przypadku Wojciecha Szczęsnego, Mateusza Łęgowskiego, czy Michała Skórasia.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Potężna bomba. Bramkarz nie miał żadnych szans

Santos szczerze o Błaszczykowskim. Ma plan na jego pożegnanie >>
Bohater czy zdrajca? "Bałem się powrotu" >>

Komentarze (0)