Santos zrobił to po raz pierwszy. Nie obyło się bez wpadek
Poznaliśmy powołania do reprezentacji Polski na czerwcowe mecze. Tym razem Fernando Santos sam odczytał nazwiska i zaliczył kilka wpadek. Trzeba jedna dodać, że z niektórymi trudnymi nazwiskami poradził sobie zaskakująco dobrze.
Za pierwszym razem, gdy poznawaliśmy powołania nowego selekcjonera, ich nazwiska odczytywał rzecznik Jakub Kwiatkowski. Teraz doszło do zmiany i Santos po raz pierwszy podjął się tego wyzwania. Jak mu poszło?
Portugalczyk zaliczył cztery wyraźne wpadki. Nazwisko Mateusza Wieteski odczytał jako "Wiesteka". Arkadiusz Milik zamienił się w "Milicia", a z kolei Karol Świderski został nazwany "Swidrewski".
Szkoleniowiec "połamał" sobie język także przy nazwisku Damiana Szymańskiego (padło coś w stylu "Sizniewski"). Zaraz po nim był Sebastian Szymański i w jego przypadku selekcjoner podał tylko imię.
Santosa jednak trzeba pochwalić, bo przy niektórych trudnych nazwiskach spisał się bez zarzutów. Tak był m.in. w przypadku Wojciecha Szczęsnego, Mateusza Łęgowskiego, czy Michała Skórasia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Potężna bomba. Bramkarz nie miał żadnych szansSantos szczerze o Błaszczykowskim. Ma plan na jego pożegnanie >>
Bohater czy zdrajca? "Bałem się powrotu" >>
OGLĄDAJ MECZE REPREZENTACJI W PILOCIE WP
