Polskie piłkarki z szansą na wygranie Ligi Mistrzyń pierwszy raz w historii. Na drodze wielka FC Barcelona

PAP/EPA / Andy Rain / Na zdjęciu: radość piłkarek VfL Wolfsburg z awansu do finału LM. W centrum (z numerem 9.): Ewa Pajor
PAP/EPA / Andy Rain / Na zdjęciu: radość piłkarek VfL Wolfsburg z awansu do finału LM. W centrum (z numerem 9.): Ewa Pajor

3 czerwca może stać się historycznym dniem dla polskiej piłki kobiecej. Na Phillips Stadium w Eindhoven rozegrany zostanie finał Ligi Mistrzyń pomiędzy FC Barcelona i VfL Wolfsburg. Zawodniczkami tej drugiej ekipy są Ewa Pajor i Katarzyna Kiedrzynek.

Dla obu reprezentantek Polski będzie to czwarty finał Champions League w karierze. Pierwsza z wymienionych w meczu o trofeum zagrała w roku 2016, 2018 i 2020. Za każdym razem w barwach Wilczyc. Z kolei Katarzyna Kiedrzynek stanęła przed szansą wygrania Ligi Mistrzyń w latach 2015, 2017 oraz także 2020. Dwa pierwsze razy jeszcze jako bramkarka Paris Saint-Germain, a później razem z Ewą Pajor w VfL Wolfsburg.

Zadanie jednak nie będzie łatwe, bo na drodze wicemistrzyń Bundesligi oraz triumfatorek Pucharu Niemiec z tego sezonu stoi FC Barcelona. Dla Dumy Katalonii to czwarty finał najważniejszych kobiecych europejskich rozgrywek w ciągu pięciu ostatnich sezonów. Jednak triumfować udało im się w nich tylko raz - w 2021 roku.

- Uważam, że mentalne przygotowanie jest najważniejsze w takich meczach. Mamy doświadczenie z poprzednich finałów, wiemy, na czym się skupić nie tylko w trakcie spotkania, ale także przed nim, na przykład podczas przygotować. Plan jest prosty - musimy wdrożyć wszystko to, nad czym pracujemy, do gry - przekonywał na przedmeczowej konferencji prasowej Jonatan Giraldez, trener piłkarek z Barcelony.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: szalone sceny w Katowicach. I to grubo po północy

Na drodze do finału Blaugrana okazała się lepsza najpierw w fazie grupowej od Bayernu Monachium, Benfiki i szwedzkiego Rosengard, a później w ćwierćfinale pokonała AS Roma (1:0 i 5:1), zaś w półfinale - broniącą tytułu Chelsea (1:0 i 1:1).

Z kolei piłkarki z Wolfsburga do fazy pucharowej wyszły z pierwszego miejsca w grupie B przed AS Roma, St Poelten oraz Slavią Praga, a następnie w 1/4 finału wygrały z Paris Saint-Germain (1:0 i 1:1), zaś w półfinale pokonały Arsenal, choć dopiero po dogrywce. Zarówno w pierwszym, jak i drugim meczu padł remis 2:2, a gola na wagę awansu w meczu na Emirates Stadium zdobyła Pauline Bremer.

- Wiemy, czego się spodziewać od Barcelony, dbamy też o odpowiednie podejście do tego spotkania. Zazwyczaj mają duże posiadanie piłki, są znakomite w fazie przejściowej z obrony do ataku i grają bardzo agresywnie w defensywie. Przygotowaliśmy kilka scenariuszy, ale niezależnie od tego, którego użyjemy, na jego końcu jest podniesienie trofeum - powiedział na spotkaniu z mediami Tommy Stroot, trener VfL.

A Ewa Pajor ma szansę w tym sezonie nie tylko wygrać Ligę Mistrzyń, ale także zostać królową strzelczyń. Polka przewodzi aktualnie w klasyfikacji z ośmioma bramkami. Po pięć trafień mają dwie piłkarki Barcelony - Hiszpanka Aitana Bonmatí oraz Nigeryjka Asisat Oshoala.

Napastniczkę reprezentacji Polski powinniśmy zobaczyć w akcji w meczu finałowym i to w wyjściowej jedenastce. Z kolei Katarzyna Kiedrzynek najprawdopodobniej znajdzie się w kadrze meczowej. Doświadczona bramkarka w lipcu doznała kontuzji ścięgna mięśnia podkolanowego i jest już zdrowa, choć przez ostatnie miesiące nie grała.

Według informacji od organizatorów, wszystkie dostępne bilety na finał kobiecej Champions League zostały wyprzedane. Na Philips Stadion w Eindhoven zasiądzie ponad 34 tysiące widzów. Początek spotkania o godzinie 16:00. Transmisja w TVP Sport.

Czytaj także: "Kolejny mistrz w rodzinie". Błaszczykowskiego rozpiera duma

Źródło artykułu: WP SportoweFakty